Płot przed kawiarnią „Cafe pod ptakami” drugi raz został zdemontowany. Zakład Usług Komunalnych zgłasza sprawę na policję, a przedsiębiorca twierdzi, że nie ma pojęcia, co się dzieje z płotem przed jego lokalem.

Właściciel kawiarni: „Zastanawiam się, czy to nie jest prowokacja. Stawianie płotków, potem ich demontowanie”

Płotek przed kawiarnią Cafe pod ptakami powstał w poniedziałek, po wielomiesięcznej batalii pomiędzy właścicielem lokalu a Zakładem Usług Komunalnych. Dojście do kawiarni znajduje się od strony ulicy Ogińskiego, ale większość klientów skracała sobie drogę, przechodząc przez trawnik, na co właściciel lokalu nie miał zgody. Pierwszy raz część płotu zniknęła już w poniedziałek, drugi raz zdarzyło się to w czwartek.

- Nic o tym nie wiem, nie otworzyłem lokalu. Dlaczego Pan o to pyta? Trudno mi odpowiedzieć. To nie jest mój płot, nie moja bajka. Ja go nie zlecałem i on mnie mało interesuje. Tutaj dzieją się takie przedziwne rzeczy, że to trudno ogarnąć. To wszystko obróciło się na moją niekorzyść, część klientów nie przychodzi, ale większość na szczęście przychodzi – mówi portalowi wSzczecinie.pl Andreas Kamiński, właściciel Cafe pod ptakami.

Właściciel lokalu nadal twierdzi, że przypadki demontażu płotu, oddzielającego jego kawiarnię od trawnika, to nie jest jego działanie. Jak mówi w rozmowie z naszym portalem, spodziewa się nawet prowokacji ze strony miasta:

- Zastanawiam się, czy to nie jest prowokacja. Stawianie płotków, potem ich demontowanie. Niech Pan sprawdzi, czy to nie jest prowokacja, kto to robi i dlaczego. Staram się to jakoś sobie wytłumaczyć. Chcą mnie oczernić i skompromitować, a ja staram się normalnie funkcjonować, bo nie mam innego wyjścia – dodaje Kamiński.

Słowik: „Cwaniactwo właściciela kawiarni obok parku Kasprowicza nadal trwa”

Sprawą zajmuje się nadal Zakład Usług Komunalnych w Szczecinie, który nie zamierza pozwolić na to, by przedsiębiorca obchodził przepisy i niszczył zieleń: - Montaż ogrodzenia o wysokości 1,2-metra jest konieczny, gdyż nasze wcześniejsze działania nie przynosiły efektów. Niskie, drewniane płotki były demontowane sześciokrotnie. Wszystkie krzewy sadzone w tych okolicach również znikały lub usychały – mówił nam na początku tygodnia Andrzej Kus, rzecznik ZUK w Szczecinie.

Sprawa demontażu płotu została zgłoszona odpowiednim służbom.

O całej sytuacji wypowiadają się także miejscy aktywiści. - Cwaniactwo właściciela kawiarni obok parku Kasprowicza nadal trwa. Już drugi raz, płot zamontowany przez ZUK został zdemontowany. Chociaż tym razem śruby były zaspawane. Po ogrodach w Paryżu przechadza się znacznie więcej ludzi niż po parku Kasprowicza, czyli idąc tropem naszego "przedsiębiorcy", to świetne miejsce na biznes. Nic tylko stawiać obiekt, wyznaczyć najkrótszą ścieżkę dojścia i interes życia gotowy? Nie, w Paryżu nikt nie dopuściłbym do takiej samowolki i niszczenia przestrzennego zabytku. Skończyłoby się pokaźną karą finansową – pisze na Facebooku radny Przemysław Słowik.

Cafe pod ptakami powstało na Jasnych Błoniach w styczniu ubiegłego roku. Problemy z nielegalnym przejściem przez trawnik trwają niemal od samego początku istnienia lokalu.