- Po takim meczu niedosyt na pewno pozostaje – powiedział Piotr Prędota. Z napastnikiem Pogoni Szczecin rozmawiał Łukasz Woźnica.

Mało brakowało, by mecz z Podbeskidziem zakończył się waszym zwycięstwem. Dwa razy prowadziliście, ale dwukrotnie, w taki sam sposób traciliście bramki. Gole dla waszych przeciwników padały odpowiednio pod koniec pierwszej i drugiej połowy. 

- W obydwu przypadkach przeciwnik strzelił bramkę ze stałego fragmentu gry. Boli właśnie to, że traciliśmy gole w końcówkach. Szkoda, bo mogliśmy wygrać ten mecz, należało nam się to.

Pana gol wziął się z nieporozumienia z Olgierdem Moskalewiczem. Trzeba jednak przyznać, że w tej sytuacji zachował się Pan jak rasowy napastnik, ale mało brakowało, by piłka nie dotoczyła się do bramki. 

- Tak to wyglądało. Doszło do pomyłki obrońcy, który nie zrozumiał się z bramkarzem. Wykorzystałem to. Może uderzyłem piłkę zbyt lekko, ale piłka jednak wtoczyła się do bramki i to cieszy…

Jak smakuje pierwsza ligowa bramka dla Pogoni?

- Fajnie strzelić bramkę u siebie, obyśmy strzelali ich jak najwięcej.

Podbeskidzie to trudny przeciwnik, ale po takim meczu niedosyt na pewno pozostaje.

- Tak, mocny rywal, który nie ukrywa aspiracji do awansu. My nie mamy się czego wstydzić. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie i teraz musimy w Świnoujściu utrzymać tę dyspozycję.

Nie uważa Pan, że w Waszych akcja ofensywnych zabrakło wykończenia?

- Być może tak to wyglądało z boku, ale na boisku są to sytuacje, które wymagają podjęcia   decyzji w ułamku sekundy. Ważne, że sytuacje i podania są, a prędzej, czy później będziemy w takiej formie, że te okazje wykorzystamy.

Kolejny raz bramkę strzela zawodnik rezerwowy. Portowcom służy chyba wchodzenia na mecz z ławki rezerwowych. 

- Tak, przeciwnik jest wtedy lekko zmęczony i można wykorzystać swoje świeże siły. To dobrze, że zawodnicy rezerwowi mogą wyjść na boisko i zmieniać oblicze meczu.

W sobotę jedziecie do Floty Świnoujście, która po trzech kolejkach niespodziewanie ma na swoim koncie komplet punktów i jest liderem tabeli. Przerwiecie zwycięską passę Floty?

- Na pewno chcielibyśmy przerwać. Musimy zrobić wszystko, żeby wygrać ten mecz. Na pewno nie będzie to łatwe spotkanie. Flota u siebie jest bardzo groźna i pokazała to z niejednym przeciwnikiem, także czeka nas ciężki mecz, ale musimy go wygrać. 


W Pucharze Polski zmierzycie się z Motorem Lublin. To dobry przeciwnik?

- Tak, jest tam wiele kłopotów. Motor czeka też wyjazd przez całą Polskę. Fajnie będzie zobaczyć się z chłopakami i zagrać przeciwko nim dwa mecze.

Przypuśćmy, że wygrywacie rywalizację z Motorem, który klub z Ekstraklasy byłby dla Was najlepszym przeciwnikiem?

- Tam wszystkie zespoły są silne i nie ważne, jak zaczęły rozgrywki, ale wszystkie grają na dobrym poziomie.

Zapytam inaczej. Pokonanie której drużyny sprawiłoby Wam największą radość?

- Na pewno tych z górnej półki, ale byłoby to bardzo ciężkie. Nie chcę jednak prorokować, kto to będzie.

Gdyby przeciwnikiem był Pana poprzedni klub Piast Gliwice to…

- …to bym się bardzo ucieszył. Chciałbym zagrać w tym spotkaniu i pokazać, że w Pogoni odzyskałem dobrą dyspozycję. Ma swoje animozję przeciwko Piastowi.

Zapewne w takim meczu chciałby Pan zdobyć bramkę.

- Tak, bardzo chciałbym strzelić wtedy gola. Wiadomo jednak, że kiedy bardzo się chce, to nie zawsze wszystko wychodzi, dlatego podszedłbym do tego troszkę spokojniej, ale jeśli wpisałbym się na listę strzelców, to byłoby bardzo fajnie.

Dziękuję za rozmowę.