Sąd Okręgowy w Szczecinie oddalił wniosek klubu Stocznia Szczecin o zabezpieczenie ewentualnych roszczeń z tytułu umowy sponsoringu na majątku Stoczni Szczecińskiej. Nie oznacza to jednak, że wnioskowane pieniądze (ponad 9 mln zł) klubowi się nie należą. O tym sąd zdecyduje po zakończeniu postępowania.

Naszpikowany gwiazdami z wysokimi kontraktami klub siatkarski Stocznia Szczecin bardzo szybko stał się niewypłacalny i musiał wycofać się z rozgrywek. Winą obarcza sponsora tytularnego – Stocznię Szczecińską – który ich zdaniem nie wywiązał się z umowy. Dlatego do sądu trafił pozew o wypłacenie 9,3 mln zł.

Przedstawiciele Stoczni Szczecińskiej od początku twierdzą, że umowa na taką sumą nie została podpisana. Jedynym wsparciem, z którego się wywiązali, miało być 100 tys. zł na promocję marki. Teraz domagają się zwrotu tej sumy, bo ich zdaniem umowa nie została wypełniona.

Pozew oddalono

Klub siatkarski chciał, żeby na czas postępowania głównego ich roszczenia (wspomniane 9,3 mln zł) zostały zabezpieczone na stoczniowym majątku. Argumentował to rzekomymi „opóźnieniami w transakcjach handlowych” prowadzonych przez Stocznię Szczecińską. Aby Sąd Okręgowy przychylił się do takiego wniosku musiałoby zachodzić równocześnie prawdopodobieństwo słuszności głównego pozwu i zagrożenie, że Stocznia może stać się niewypłacalna. Pozew jednak oddalono.

- Prawda zwyciężyła – komentowała Małgorzata Jacyna-Witt, p.o. prezesa Stoczni Szczecińskiej, która w środę zorganizowała konferencję prasową w tej sprawie i wydała oświadczenie.

Winę zrzucają na magistrat

Mimo, że spór toczy się między siatkarskim klubem a Stocznią, w oświadczeniu najwięcej jest o działalności miasta. Zarząd Stoczni Szczecińskiej zarzuca, że magistrat dotując przez trzy lata siatkarzy (łącznie przekazano 3,5 mln zł) uwiarygodniał podmiot, który w sprawozdaniach finansowych wykazywał straty.

„Zaangażowanie Stoczni Szczecińskiej we wsparcie klubu to pochodna jego obecności w przestrzeni publicznej i jego uwiarygodnienia, przede wszystkim przez władze Szczecina.[..] My zadajemy dziś zasadnicze pytanie o odpowiedzialność prezydenta Szczecina i jego urzędników, którzy realizowali procedury przeznaczenia publicznych środków na działalność klubu zaciągającego długi i nie będącego w stanie pokryć swoich zobowiązań. Jak to możliwe, że funkcjonowanie i finansowanie tak niewiarygodnego podmiotu było możliwe?” – czytamy w oświadczeniu.

Roczne sprawozdania finansowe klubu Espadon, z którego wywodzi się Stocznia Szczecin, były jednak publicznie znane. Stocznia Szczecińska musiała więc wiedzieć o sytuacji w jakiej się znajduje.