Czwartek na kortach Pekao Szczecin Open należał do faworytów. Przed meczami tego dnia kibice mieli nadzieję, że do ćwierćfinałów turnieju awansuje przynajmniej jeden z Polaków. Rywale Michalskiego i Ciasia zweryfikowali jednak te marzenia...

Pierwszym z polskich zawodników, który grał w czwartek był Daniel Michalski. Zmierzył się z Argentyńczykiem Guido Andreozzim i rozpoczął bardzo dobrze, od szybkiego przełamania serwisu rywala... Jednak kolejne fazy gry nie układały się już tak pomyślnie. Jego rywal (ubiegłoroczny zwycięzca w całym turnieju) był lepszy i pokonał naszego zawodnika w dwóch setach: 6:3, 6:1.

Paweł Ciaś w wieczornym meczu dnia nie sprostał Jozefowi Kovalikowi. Pierwszy set był dowodem na to, że nasz zawodnik jest w stanie nawiązać walkę z wyżej notowanym przeciwnikiem. Wygrana Słowaka 6:4 odzwierciedla dobrze stan gry. Niestety druga partia przebiegła już pod dyktando Słowaka, który nie pozwolił Ciasiowi wygrać ani jednego gema.

Do pierwszej ósemki Pekao Szczecin Open, poza Andreozzim i Kovalikiem, awansował też Hiszpan Albert Ramos-Vinolas (rozstawiony z numerem jeden), który po ciekawej, momentami wyrównanej walce, pokonał Brazylijczyka Thomaza Bellucciego (7:5, 6:2) oraz Włoch Marco Cecchinato, który okazał się lepszy od Rosjanina Aleksieja Watutina (6:3, 6:3).

Pozostali ćwierćfinaliści, to Japończyk Taro Daniel, Hiszpan Roberto Carbales Baena, Fracuz Constant Lestiene oraz Niemiec Jeremy Jahn. Co ciekawe Andreozzi zagra dziś także półfinałowy mecz deblowy. Wraz ze swym rodakiem Andresem Moltenim zmierzy się z parą Andre Begemann (Niemcy) i Florin Mergea (Rumunia). Ma zatem szansę na obronę tytułu (był najlepszy w turnieju rok temu) i wygraną w grze podwójnej.

Trwa także Tennis Music & Art Festival. Warto odnotować bardzo dobry, środowy występ trio Włodka Pawlika w Trafostacji Sztuki. Obok lidera aktualnie grają w tym składzie: Damian Kostka (kontrabas) i Adam Zagórski (perkusja). 11 września zaprezentowali cały materiał z płyty „Moniuszko”. Usłyszeliśmy jazzowe interpretacje takich utworów wielkiego kompozytora jak „Prząśniczka”, pieśń ”Szumią jodły na gór szczycie”, aria „Ten zegar stary“ (połączona tym razem z motywami zaczerpniętymi z... Beethovena) czy spokojny liryczny utwór „Matko, już nie ma Cię!". Na koniec Pawlik zaskoczył publiczność niespodzianką dużego kalibru. Wykonał „Night in Calisia”, czyli tytułową kompozycję z albumu, który przyniósł mu nagrodę Grammy. Pawlik grał nie tylko na fortepianie, ale w trzecim utworze usłyszeliśmy też krótką introdukcję na flecie w jego wykonaniu. Dużo też mówił o niedawnym swoim występie w Wilnie (z tym samym programem). 13 września w ramach Tennis Music & Art Festival w klubie Lulu wystąpi Mariusz Lubomski z zespołem. Bilety jeszcze są dostępne.