Świętowanie, opijanie i hulany - to ulubione zajęcia Polaków. Dlaczego nie bawimy się równie dobrze w czasie Narodowego Święta Niepodległości?
Świętować można wszystko. Hucznie świętujemy początek i koniec; roku szkolnego, życia, śmierci, początek bycia z dziewczyną i początek kawalerskiej wolności. Oblewamy dzielnie imieniny lub urodziny znajomych lub nieznajomych. Bawimy się do rana w czasie andrzejek, Halloween, mikołajek, otwieramy butelki szampana w czasie równie szampańskiej zabawy sylwestrowej. Opijamy na szczęście, żeby nie zapeszyć i odstraszyć pecha, wszystko, co nowe - mieszkanie, samochód, a ostatnio także komputer i bilety lotnicze za granicę. Nawet kiedy pozornie okazji nie ma, zawsze uda się jakąś znaleźć. W końcu - Polak potrafi!

Pomimo naszego ogólnonarodowego entuzjazmu do świętowania, nikomu nie przychodzi do głowy, żeby wraz z sąsiadem i odpowiednim trunkiem spędzić równie hucznie, jak ostatnią imprezę w ...* (*wpisz odpowiednią nazwę klubu, ewentualnie adres domu) Narodowe Święto Niepodległości. 11 listopada - data enigmatyczna dla większości Polaków znaczy tyle, co dzień wolny od pracy. Pech chciał, że w tym roku wypada w niedzielę. Nie ma zatem szans na długi weekend, nie zahaczy o żadne inne święta, prawdopodobnie przemknie zauważona jedynie przez kilku niezadowolonych z faktu, że w poniedziałek niestety trzeba znowu pracować.

Pachnie trochę nudą i zblazowaniem. Na pewno Dzień Niepodległości atrakcyjny nie jest. Po pierwsze łączy się z historią, która długa i monotonna nie przyciąga. Po drugie wiąże się z wielką pompą, patetyzmem i patriotyzmem, które ostatnio na czasie nie są. Po trzecie - niewiele tego dnia tak naprawdę się dzieje, a na pewno nie dzieje się nic, co mogłoby zainteresować przeciętnego Kowalskiego.

Tacy na przykład Amerykanie. Mają krótką historię, wojen nie mieli i nie wiedzą, gdzie jest Polska. Czego by jednak o nich nie mówić, 4 lipca - Dzień Niepodległości to naprawdę niezła impreza. Fajerwerki w każdej części Stanów (lepsze niż te nasze na Dniach Morza), festyny, koncerty, jedzenie i pełno gadżetów z amerykańską flagą. Parada to nie nudny pochód, a dzień wolny od pracy to okazja do wyjazdów z rodziną.

Amerykańskie strony internetowe pękają w szwach od propozycji kreatywnego spędzenia najważniejszego dnia w roku. Dzieci mają możliwość pogrania w specjalnie tworzone na tę okazję gry on-line, a najmłodsi ściągnąć mogą strony do pokolorowania. Gospodynie domowe znajdą w sieci całą gamę przepisów na specjalne potrawy związane z obchodami święta.

Amerykańskie zespoły układają piosenki o 4 lipca i dalekie one są od patetycznych pieśni narodowych, które dziś znają tylko weterani.

Mało w tym świętowaniu powagi, a dużo dobrej zabawy. Dużo komercji i mało duchowości. Ale co tak naprawdę jest lepsze - zaduma czy dobry humor? Patos czy duma z własnego kraju?