Życiorys takiego człowieka, to temat, który kino podejmuje często i ochoczo. Silvio Berlusconi to niewątpliwie jeden z największych celebrytów wśród polityków. Biznesmen, który zbudował swoje imperium, zaczynając od małego kanału telewizyjnego, by dojść do rządzenia całymi Włochami. Prezes słynnego piłkarskiego klubu, skazany na karę więzienia za nadużywanie władzy, ktoś, kto potrafi osiągnąć wszystko, co sobie zamierzy.... Film „Oni” Paolo Sorrentino, to interesujący dramat właśnie o nim. Do obejrzenia m.in. w sieci Helios.

Zawsze w masce

Wbrew pozorom, to nie jest biografia. Paolo Sorrentino postanowił wybrać tylko niektóre wątki z bogatego w wydarzenia życiorysu Berlusconiego, niekoniecznie te efektowne i spektakularne. Łatwo pewnie byłoby stworzyć scenariusz, oparty na najbardziej gorących faktach dotyczących tego, byłego już premiera Włoch. Skandale świetnie się przecież sprzedają, a tychże było w życiu Silvio niemało. Sorrentino poszedł jednak inną drogą. Wybrał tylko kilka faktów, by pokazać swego bohatera jako człowieka czynu, który wciąż manipuluje innymi i praktycznie nigdy (nawet sam na sam z żoną) nie zdejmuje maski, bo bez przerwy gra, wiedząc, że nawet chwilowe okazanie słabości jest niebezpieczne.


Perfekcyjny mąż stanu

W głównej roli obsadził Tony'ego Servillo, który zagrał już u niego postać innego słynnego włoskiego polityka, czyli Giullio Andreottiego (w filmie „Boski”), więc lepszego kandydata chyba nie było. Został ucharakteryzowany na mężczyznę „w sile wieku”, ale o perfekcyjnym wyglądzie, z fryzurą bez cienia siwizny, w idealnie dopasowanych, szykownych ubraniach. To człowiek praktycznie zawsze opanowany i maksymalnie skuteczny, nawet w najmniejszej sprawie, którą się zajmuje. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że nie uniknie skutków starości, ale podtrzymuje swą kondycję wszystkimi możliwymi środkami, a słowa uznania, którymi jest obdarzany, przyjmuje jak należne mu hołdy.

Podsłuchane rozmowy i intymne propozycje

Sorrentino pokazuje też niepowodzenia Berlusconiego. Żona (w tej roli bardzo dobra, Elena Sofia Ricci) informuje go o tym, że pragnie rozwodu, jego podsłuchane rozmowy, wyciekają do prasy, a piękna 20-latka, Stella, odrzuca jego intymną propozycję (będąc zaskakującym wyjątkiem od reguły). Wydaje się jednak, że nie wpływa to za bardzo na jego dobre samopoczucie. Silvio wierzy, że z każdą sytuacją może sobie poradzić, trzeba tylko posłużyć się odpowiednią strategią.

Uwodzicielski kolaż wizualny

„Oni” to zatem film o władzy, która się uśmiecha, błyszczy, uwodzi. Bardzo dużo tu krótkich, efektownych scen, ukazujących świat Berlusconiego w formie wideoklipowej. Piękne, wystrojone lub też skąpo odziane, kobiety wypełniają ekran bardzo często. Muzyka (m.in. The Stooges, Fink, Sergio Bruni) podbija jeszcze te wrażenia. Widz jest urzeczony, zaintrygowany, pewnie chętnie wyszedłby z fotela i znalazł się po tej samej stronie, co postacie na ekranie... W tym kontekście jedną z najlepszych scen filmu jest rozmowa telefoniczna Silvio z kobietą, do której dzwoni, oferując kupno apartamentu. Berlusconi dla zabawy wciela się w przedstawiciela handlowego, doskonale wchodząc w rolę. Choć starsza pani nie jest zainteresowana nowym domem, a nawet w pewnym momencie uznaje swego rozmówcę za oszusta, to jemu udaje mu się wręcz zahipnotyzować potencjalną klientkę... Podobnie było z całym niemalże otoczeniem Berlusconiego, które "oślepiał" swym urokiem.

Inne role. Poważne cięcia

„Oni” to także dobra rola Riccardo Scamarcio jako alfonsa wyższych sfer, który próbuje wejść jakoś na dwór Berlusconiego (pierwsze pół godziny filmu to epizody głównie z jego udziałem). Mężczyzna próbuje tego dokonać, dzięki „wstawiennictwu” tajemniczej i dystyngowanej Kiry (Kasia Smutniak), kobiety sukcesu, która jednak zdaje sobie sprawę z tego jak złudne jest jej powodzenie.

Te wątki (i kilka innych) są niestety dość chaotyczne, co wynika z cięć montażowych, którym film musiał ulec w wersji, dostępnej w naszych kinach. We Włoszech można bowiem oglądać pełną, ponad 4-godzinną produkcję podzieloną na dwie części. Do innych krajów dystrybutorzy zdecydowali się „wysłać” film znacznie krótszy. Trochę szkoda, że tak się stało, ale może jednak tylko rodacy Silvio są przygotowani do strawienia tego człowieka w tak dużej dawce?