"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej to sztuka, która właściwie nie schodzi z polskich scen teatralnych. Także w Szczecinie możemy ją zobaczyć. Jej inscenizacja prezentowana w Teatrze Współczesnym dokładnie od 8 lat znajduje się na afiszu (premiera odbyła się 2 grudnia 2000 roku)

 

Oczywiście publiczność, która obecnie ogląda ten spektakl, to w dużym stopniu uczniowie szkół średnich, ale nie ma wątpliwości, że nie jest to tylko lektura do przeczytania w określonym czasie. To tekst, który bez przesady można uznać za nadal aktualny, mimo że od jego powstania minęło 101 lat. Zapolska w "Moralności..." wyciąga na wierzch hipokryzję świata mieszczańskiego, wskazuje palcem jego zakłamanie i małostkowość. Zgodnie z zamysłem reżyerki przedstawienia (Anny Augustynowicz) rodzina Dulskich zdominowana przez Anielę to schemat oparty na sztywnych od lat ustalonych formułach, w którym raz dane role muszą zostać odegrane bez żadnych zmian. Pani Dulska (Anna Januszewska) to kobieta twardo wierząca w swoje zasady, bezwzględnie rozprawiająca się z podejrzeniami, że w jej domu mogą mieszkać lokatorzy, którym ktoś mógłby cokolwiek zarzucić. Takie osoby (jak pewna pani, która próbowała się otruć z powodu niewierności męża) muszą opuścić jej gościnne progi. Dulska jest histeryczką, która musi w każdej sytuacji wyjść na swoje. Jej mąż (w tej roli Robert Gondek) nie ma nic do powiedzenia (w całej sztuce wypowiada tylko jedną kwestię).

Rolę Zbyszka – czyi młodego Dulskiego -odgrywa Wojciech Stawach, niedawny laureat Srebrnej Ostrogi w plebiscycie podsumowującym sezon teatralny 2008. Romansuje on z wieloma kobietami i czerpie przyjemności z życia do czasu kiedy swą uwagę poświęca służacej – Hanką. Skutki ich spotkań okazują się bowiem zupełnie nieoczekiwane. Zbyszko postawiony przed faktem, że ma zostać ojcem jej dziecka, postanawia ożenić się z dziewczyną i wydaje się, że to może mu się udać, bo jest naprawdę zdeterminowany. To jedyna szansa by przekreślić tak krępujące i bezduszne ideały i wyrwać się spod dyktatu matki. Oczywiście jednak Aniela nie może dopuścić do takiego mezaliansu ...

Augustynowicz pokazuje Dulską w jeszcze bardziej karykaturalnie niż to czyni autorka dramatu. Już pierwsza scena, w której główna bohaterka ukazuje się naszym oczom w monstrualnej fryzurze (udrapowanej z nawiniętych na wałki włosów), sprawia, że dostrzegamy groteskowość tej postaci. W tym tonie poprowadzona jest niemal cała sztuka, momentami blisko tu do Gombrowicza (szczególnie do „Iwony, księzniczki Burgunda”). Zniewolenie formą i obyczajem także w tej interptetacji jest tematem o którym trzeba mówić, który trzeba analizować.

Najbliższe inscenizacje w styczniu 2009.