Legenda o Rzeźniku z Niebuszewa ma się dobrze. Wersja ugruntowana przez Leszka Szumana w latach siedemdziesiątych nadal fascynuje i wzbudza grozę. Tajemniczość postaci Józefa Cyppka, nieścisłości w prowadzeniu samej sprawy oraz szybka egzekucja mordercy, przyczyniają się do przetwarzania tej historii w rożnych obszarach kultury.

Z nich wszystkich to książka Rzeźnik Maxa Czornyja wydaje się najbliższa kryminalnej estetyce, na którą zdecydowali się twórcy filmu „Miasto nocą”. Powrót Rzeźnika z Niebuszewa. Swoją historię, zainspirowaną wydarzeniami z 1952 roku, starają się jednak opowiedzieć współcześnie i na własnych zasadach.

Wyczekiwana premiera

„Miasto nocą” zadebiutowało 19 stycznia 2023 roku w szczecińskim Multikinie, gdzie pięćset osób miało okazję po raz pierwszy zobaczyć produkcję powstającą przeszło sześć lat.

Za scenariusz i reżyserię odpowiada Paweł Lewandowski, a pomysłodawcą filmu jest Waldemar Rakoczy. Twórcy osadzili akcję w połowie września w Szczecinie, kiedy trwają intensywne poszukiwania zaginionej Justyny Przybysz.

Jej okaleczone ciało odnajduje się w kanale rzecznym. Kobieta nie ma prawej dłoni, a miejscowi policjanci są przekonani, że to dopiero początek okrucieństw. Zaczyna się wyścig z czasem, którego nie ułatwiają napięcia między mundurowymi oraz działająca jednocześnie szajka polująca na kobiety w lokalnych klubach.

Piękny Szczecin nocą

Film Pawła Lewandowskiego nie jest pierwszą próbą przetworzenia legendy o Rzeźniku z Niebuszewa na potrzeby kina. W 2012 otrzymaliśmy „Wilsona 7” Jakuba M. Borunia. I podobnie jak jego poprzednik, reżyser „Miasta nocą” sięga po realistyczne podejście, ale środki wyrazu, które stosuje, oraz jakość samego materiału, stoją na znacznie wyższym poziomie.

Duża w tym zasługa obrazu zarejestrowanego w technologii 4K oraz color gradingu utrzymanego w szarościach i odcieniach brązu z naturalnym światłem. Uwagę zwracają zdjęcia nocne, które potrafią z jednej strony uchwycić piękno Szczecina, a z drugiej – grozę niektórych jego zakamarków (ulice Długosza i Niemierzyńską czy rejon wiaduktu na Łęknie). Niepokój podkreśla charakterystyczna, trzęsąca się kamera, która sprawia, że seans staje się w pewnym sensie niewygodny. Uwiera zwłaszcza w momentach, kiedy dostajemy wgląd w działalność samego Rzeźnika.

Ze stroną wizualną współgra udźwiękowienie, za które odpowiadał Michał Łazarz oraz muzyka stworzona przez Antoniego Kulkę-Sobkowicza i Aleksandra Lasockiego. Takiej jakości nie doświadczamy często nawet w wysokobudżetowych polskich produkcjach.

Uroki kina niezależnego

Wiele dobrego nie da się napisać o dwóch pozostałych elementach filmu: fabule i aktorstwie.

Sama historia przedstawiona w „Mieście nocą” jest nierówna, chaotycznie prowadzona, bez zachowania ciągu przyczynowo-skutkowego i wyraźnego głównego bohatera. Niektóre sceny i motywy gubią się w trakcie seansu. Inne mają puentę, którą trudno zrozumieć – odnosi się wrażenie, jakby brakowało jakiegoś fragmentu łączącego poszczególne sekwencje. Dotyczy to zwłaszcza wątku porywania kobiet oraz występu Krzysztofa Rutkowskiego. Gubi się w tym sama postać Rzeźnika, którego więcej dostajemy dopiero w drugiej połowie filmu.

Największa szkodę całości robią jednak naturszczycy obsadzeni w rolach głównych. Żaden z nich nie sprostał zadaniu – postaci są niewiarygodne, a drewniane dialogi w ich ustach brzmią jeszcze gorzej.

Na szczęście niesmak niskiego poziomu aktorstwa osładzają występy Henryka Gęsikowskiego i Adama Zycha. Na słowa uznania zasługuje również Robert Świerkosz jako „Dziku”, który kradnie każdą scenę.

Co dalej?

Paweł Lewandowski zapowiada, że około miesiąc po premierze będzie mógł więcej powiedzieć na temat dystrybucji „Miasta nocą”. I chociaż jest to film nierówny, z kilkoma naprawdę złymi fragmentami, gdzie strona techniczna przewyższa intrygę oraz aktorstwo, warto czekać na ten moment.

Głównie z tego względu, że Lewandowski pokazuje tą produkcją, że można w Szczecinie zrobić niezależne kino gatunkowe, a to frekwencja na seansach zadecyduje czy powstaną kolejne. Może wtedy już z większym wsparciem władz miasta oraz lokalnych pisarzy i pisarek lubujących się w kryminalnych narracjach?

W każdym razie – dzięki serialowej „Odwilży” oraz pełnometrażowemu „Mieście nocą. Powrocie Rzeźnika z Niebuszewa” wiemy, że Szczecin jest wyjątkowo fotogeniczny. Ma też wiele własnych historii do opowiedzenia.