XXVIII edycja Wake the Dead bezsprzecznie była jedną z najciekawszych w historii tej imprezy. Na scenie „Alter Ego” zobaczyliśmy wczoraj trzy formacje reprezentujące różne odmiany i mutacje metalu i okolic, a głównym atutem programu był występ Amerykanów z zespołu The Mouth of The Architect.

Początek należał do gości z Sosnowca – czterech muzyków tworzących grupę Thaw. Co prawda zazwyczaj przypina im się etykietkę: black metal, ale w muzyce tej grupy słychać różne wpływy i pomysły, m.in. dronowo-noise'owe rozwiązania. Tak więc 35 minutowy set tego składu, choć pomyślany był jako zamknięty w pewną całość, przekaz, to nie brakowało w nim pewnych urozmaiceń formy. Agresywny dźwięk i intensywne brzmienie, to wyróżniki setu opartego na utworach z tegorocznej, debiutanckiej płyty tej grupy.

Publika, która dość licznie nawiedziła klub, reagowała bardziej kontemplacyjnie i większy ruch pod sceną sprowokowały utwory The Throne – czyli naszego lokalnego reprezentanta eksperymentalnego metalu. W maju supportowali w „Słowianinie” Shai Hulud, a teraz mieli okazję pokazać swe możliwości przed kolejnym amerykańskim potentatem i tej szansy na pewno nie zmarnowali. Na ten wieczór wybrali do przetestowania swoje nowe utwory o roboczych jeszcze tytułach m.in. „Krast” czy „Chrzan”. Trudno określić czy są to już wersje przeznaczone na płytę czy jeszcze „in progress”, ale jest to dobra kontynuacja dotychczasowych dokonań tej grupy.

Mouth of The Architect powstała przed dekadą w Dayton, w stanie Ohio. Ich styl określa się jako atmosferyczny sludge metal z elementami hardcore i rocka progresywnego. Panowie nagrali do tej pory trzy album i EP-kę. W czerwcu, po pięciu latach pauzowania pokazali swe nowe dzieło - album  "Dawning". Już wcześniej anonsowali, że brzmienie tego materiału będzie bardziej przestrzenne niż to bywało wcześniej i potwierdzeniem tego zamysłu był m.in. wczorajszy występ w „Alter Ego”, bo w programie przeważały utwory kompozycje z owej płyty. Jason Watkins i jego koledzy zaaplikowali nam z tego wydawnictwa m.in. „It Swarms” i „Patterns”. W sumie show potrwał ponad 70 mnut i zakończył się utworem „Rocking Chairs and Shotguns” z albumu „Quietly” . Widzowie wielokrotnie popłynęli na emocjach, które ta muzyka zawiera, tak więc wąska przestrzeń pod sceną wypełniła się aktywną, kotłującą się masą fanów.

Po tym intensywnym doznaniu muzycznym była jeszcze okazja do rozmów z muzykami, zdjęć, autografów itp. W sumie więc dla większości pełna satysfakcja !