Zwieńczeniem tegorocznych (aż 7-u koncertów) w ramach Szczecin Music Fest był bardzo oczekiwany, wyprzedany na długo przed terminem, występ Anny Marii Jopek z zespołem,w Operze na Zamku - w ramach trasy promującej jej album „I.D.”. Bezsprzecznie warto było tam być choćby dlatego by zobaczyć na żywo zagranicznych gości artystki, towarzyszących jej na scenie.
Należeli do nich, znany już także szczecińskiej publiczności, perkusjonista Mino Cinelu, współpracownik Stinga i Milesa Davisa, który brał udział w nagrywaniu „I.D” a także inny obecny na tym wydawnictwie muzyk - Dhafer Youssef, Tunezyjczyk obdarzony nieprzeciętnym głosem, grający na oud czyli arabskiej odmianie lutni. Mino grał przez cały koncert, (zaprezentował także solo na bębnach), natomiast Dhafer gościł na scenie w niektórych utworach. Oczywiście na pierwszym planie niemal cały czas pozostawała pani Ania, która jeszcze raz przekonała nas, że dysponuje naprawdę fantastycznym głosem, a przy tym jest osobą potrafiącą bez trudu zyskać sobie sympatię całej publiczności. Nadzwyczajna swoboda i lekkość z jaką przechodziła od tekstu piosenki do śpiewanego, rymowanego przedstawienia grających muzyków była urzekająca. Artystka prezentowała ich zresztą podczas tego występu kilkakrotnie, słusznie czyniąc, bo naprawdę są to nazwiska warte utrwalenia. Choćby Marek Napiórkowski, który wznosił się na wyżyny swoich umiejętności, dosłownie odrywając się od ziemi, kiedy grał gitarowe solówki.

Na repertuar oczywiście złożyły się przede wszystkim utwory z nowej płyty („Spróbuj mówić kocham” na początek oraz „Zrób co możesz”, „To, co nienazwane” i inne), ale też było kilka wycieczek w przeszłość, czasem nawet bardzo odległą. Choćby wtedy kiedy pojawiła się w akustycznym wydaniu „Stacyjka Zdrój” z repertuaru Kabaretu Starszych Panów przy walnym udziale Mino Cinelu, brawurowo grającego na trójkącie. Ciekawie zabrzmiała jedna z ładniejszych piosenek z płyty „Niebo” – „Ja Spytać Chcę O To Samo”. W singlowym numerze „Tu i teraz” usłyszeliśmy znakomitą partię kontrabasu, „obsługiwanego” przez Roberta Kubiszyna. Także odpowiedzialny za partie klawiszy Jan Smoczyński także zebrał sporo braw pokazując, że jego wybór do tego składu był jak najbardziej trafny. Na pewno wszelkie oczekiwania spełnił Dhafer Youssef. Gdy śpiewał w „To, co nienazwane” czy w kompozycji „Tea In Sahara”z repertuaru The Police jego przejmujące vocalizy przypominały to, co można usłyszeć na płytach, nieżyjącego już niestety, wielkiego pieśniarza z Pakistanu Nusrata Fatteh Ali Khana.

Ten, doprawdy wyśmienity koncert musiał zakończyć się jakimś szczególnym utworem … Po krótkiej przerwie podczas, której zgotowano muzykom owację na stojąco, cały zespół wszedł na scenę by zabrać nas do „Nieba” czyli na poprzednią płytę Ani. Zabrzmiał utwór „Gdy mówią mi”, który „elegancko sfinalizował całość”.
Ciekawa scenografia, doskonale ubarwiona przez reżysera światła - Pawła Pająka i jego ekipę, jeszcze pogłębiła wrażenie, że znaleźliśmy się w jakimś nieznanym, ale pięknym miejscu, w którym rządzi MUZYKA. Szkoda, że byliśmy w nim jedynie przez dwie godziny ...