W królestwie muzyki są pewne miejsca przeznaczone tylko dla wtajemniczonych. Istnieje pewna kombinacja brzmień i harmonii, która ma w sobie jakąś dziwną, bardzo nieokreśloną bajkową atmosferę. Ciepła barwa, przestrzenne podejście do dźwięku i tworzenia akordów to dwie główne cechy takich kompozycji. Jednym z miejsc w których takie rzeczy najmocniej się rozwijały, jest scena trójmiejska (szczególnie w latach '90). Z tego miasta pochodzi jedna druga Enchanted Hunters, czyli dwóch dziewczyn które mają tę moc zauroczenia publiczności sennym klimatem. Już są za wydaniem płyty w legendarnej Antenie Krzyku („Peoria” w 2012). To właśnie 10 maja 2014 roku wystąpiły w Teatrze Kana w Szczecinie razem z gitarzystą, Michałem Bielą (m.in. Kristen czy Ścianka).

Zaczarowani łowcy

Na starcie zagrało samo Enchanted Hunters. Nie było specjalnie wielkiego opóźnienia, a sala była już zapełniona. O wykonaniu mogę powiedzieć, że na scenie brzmią zawodowo, dość światowo i przy okazji bardzo skromnie. Mała ilość instrumentów (skrzypce, gitara, flet itp.) wystarcza im do wypełnienia brzmienia, szczególnie dzięki świetnie opanowanej wiedzy z harmonii. Dziewczyny głosami i instrumentami budowały rozbudowane jazzowe akordy, które w połączeniu z ciepłym brzmieniem dawały nam cały ten klimat. Z jednej strony można było wyczuć (w bardzo małej ilości) nutkę trójmiejskiej nuty (z zespołem Ścianka na czele), z drugiej zaś dream-pop a'la Slowdive, tylko, że w akustycznym wydaniu. Całe połączenie daje nam psychodeliczną, ale uspokajającą duszę, muzykę, której, mimo zupełnie innego brzmienia nie powstydziły by się zespoły indie-rockowe z lat '90. Była w tym pewna różnorodność, spowodowana w głównej mierze żonglerką instrumentami, których nie było wiele. Ciemna sala teatru Kana oprócz tej czarującej muzyki była wypełniona ciszą bardzo skupionego audytorium. Jak obserwowałem twarze ludzi, widziałem jednak, że muzyka była przyjęta dość ciepło, ale spokojnie i refleksyjnie. Było słychać, że każde brawa były szczere, i zasłużenie.

Nostalgiczne piosenki

Po krótkiej przerwie do dziewczyn dołączył Michał Biela oraz Karolina Rec. Ten sympatyczny gentlemen oraz weteran na polskiej scenie niezależnej (współpracownik Macieja Cieślaka, założyciel szczecińskiego avant-rockowego Kristen) prezentował materiał ze swojego debiutanckiego, solowego albumu, który wyszedł 16 kwietnia 2014 roku. Stylistycznie była to spójne z poprzednim koncertem, ale do brzmienia Enchanted Hunters został dołożony męski głos prowadzący oraz gitara elektryczna o bardzo szerokim brzmieniu. W głównej mierze były to nostalgiczne i przyjemne piosenki. Główną zaletą tych kompozycji było stonowanie i bardzo odpowiedzialne i świadome operowanie barwą. Widać również, że Michał ma do siebie duży dystans – przerwy pomiędzy utworami wypełniała luźna i żartobliwa konferansjerka bez spiny. Muzyka spotkała się z dużą aprobatą publiczności, a muzycy dali na sobie wyprosić jeszce jeden bis.

Na tym wydarzeniu była prezentowana niespecjalnie popularna muzyka. Na scenie gitarowej mało jest zespołów, które potrafią tak spokojnie i stonowanie grać. Jest to bardzo trudny rodzaj gry, gdyż wymaga większego skupienia i wrażliwości, zarówno od muzyka, jak i od słuchacza. Takie nastrojowe granie wymaga odpowiedniej atmosfery i stanu, aby być w pełni docenione i zrozumiane. W Szczecinie jak widać jest popyt na coś takiego – publiczność dopisała i dała się oczarować.  

Autor: Michał Pasternacki