15 czerwca na Zamku Książąt Pomorskich wystąpiła Ayo i był to kolejny punkt programu tegorocznej edycji Szczecin Plus Music Fest. Chyba najbardziej emocjonujący. Jeżeli ktoś spodziewał się spokojnych, nastrojowych, akustycznych piosenek, to mógł być zaskoczony tym co zaserwowała nam czarnoskóra wokalistka Był to koncert niezwykle żywiołowy i ekspresyjny.

Matczyne obowiązki

Tak naprawdę nazywa się Joy Olasunmibo Ogunmakin. Jest Niemką, ale z pochodzeniem nigeryjsko-romskim, co bezsprzecznie ma duży wpływ na kompozycje, które tworzy. Umieściła je na trzech studyjnych albumach, z których każdy był dużym wydarzeniem artystycznym. Także ten ostatni, tegoroczny - „Billie Eve” zyskał uznanie słuchaczy i wysokie oceny krytyków. Szczeciński występ rozpoczął się jednak od utworu z poprzedniej płyty Ayo ( „Gravity At Last”) - „”I Am Not Afraid”. Wyszła na scenę w czerwonym kapeluszu, w czarnej skórzanej kurtce i wzięła do ręki gitarę. Zanim jednak zaczęła grać wytłumaczyła niewielkie opóźnienie początku koncertu. Powiedziała, że jej mały synek, z którym przyjechała, był głodny i musiała go nakarmić. Matczyne obowiązki zostały więc wypełnione i przyszedł czas na muzykę. Pierwsze utwory jakie usłyszeliśmy zostały wykonane z niezwykłą energią, wręcz w rockowej formie. Po wspomnianym już numerze otwierającym nastąpił „Help Is Coming”, a później „I Can`t” , „Love And Hate”, „Without You”.

Przegląd gatunków

Artystce towarzyszył zespół w składzie: Walter Williams – gitara, Carty - bas i Michael Desir – perkusja. Trzeba przyznać, że są świetnie zgraną grupą instrumentalistów, doskonale czujących to, co ona pragnie przekazać publiczności. Jest to o tyle istotne, ze wersje koncertowe znanych już dobrze piosenek odbiegają dość znacznie od swych pierwowzorów. Ayo poprowadziła publiczność w podróż po różnych gatunkach muzycznych, włączając do własnych utworów obszerne improwizacje. Zakosztowaliśmy więc hip-hopu, reggae, afro-beatu i jazzu. Artystka wielokrotnie wplatała w teksty piosenek skandowane pytania takie jak „Czy lubicie hip-hop?”, „Czy byliście w Nigerii?”.Oczywiście bardzo szybko udało jej się wywołać reakcje wśród widzów, którzy powstawali ze swych miejsc i bardziej aktywnie zaczęli odbierać dźwięki, które dobiegały ze sceny.

Wierzę w życie

Trzeba przyznać, że Ayo precyzyjnie przygotowała dramaturgię swego występu. Było w nim też bowiem kilka momentów spokojniejszych („Julia” „Better Days”). Powiedziała wówczas kilka zdań o tym jak wielką wartością jest dla niej życie nawiązując do faktu, iż jeden z jej muzyków kilka dni wcześniej stracił ojca. „Nie chcę was pouczać i wygłaszać kazań. Powiem tylko, że wierzę w życie. Ono jest krótkie, tak więc warto je szanować i cenić.”

Wraz z kolejnymi kompozycjami wieczoru takimi jak „Letters By Letters” 'Life Is Real”, „Slow, Slow” otrzymaliśmy kolejne dawki witalności i pozytywnych wariacji. Wtedy już niemalże wszyscy widzowie (a wypełnili oni tego dnia prawie cały dziedziniec zamkowy) współtworzyli niezwykłą atmosferę wydarzenia. Kulminacyjnym momentem programu stało się natomiast wykonanie pięknej kompozycji „Down on My Knees”. To mógłby by być idealny finał, ale publiczność domagała się jeszcze czegoś na deser... Ayo wyszła raz jeszcze na scenę (już sama) i zagrała na akustycznej gitarze i zaśpiewała jeszcze jeden utwór.

Przed nami jeszcze dwa występy w ramach Szczecin Plus Music Fest. 21 czerwca w Teatrze Letnim zobaczyć będzie mozan Cesarie Evorę, a 30 czerwca ponownie na dziedzińcu Zamku Ksiażąt Pomorskich będziemy gościli znakomtego trębacza - Chrisa Bottiego.  Bilety jeszcze są dostępne, ale warto pospieszyć się z ich zakupem, gdyż zainteresowanie tymi wydarzeniami jest bardzo duże.