To była jedyna propozycja w tegorocznej edycji Spoiw Kultury z adnotacją „dla dorosłych”. Niemiecka grupa Markus & Markus pokazała wczoraj w Teatrze Lalek Pleciuga spektakl „IBSEN: GHOSTS“, w którym za pomocą technik dokumentalnych, podjęła temat eutanazji. Publiczność niewątpliwie doceniła ten performatywny spektakl.

Dramatyczna decyzja

Choć Ibsen niejako patronuje temu spektaklowi, to aktorzy (Markus Schäfer i Markus Wenzel) zaczynają inscenizację od cytatów z innego klasyka – z Goethego. To ten pisarz stworzył postać najsłynniejszego chyba samobójcy w literaturze, czyli Wertera. Potem młodzi Niemcy odtwarzają na scenie ostatnie dni życia 81-letniej Margot, która w obliczu narastających dolegliwości fizycznych i psychicznego wypalenia, zdecydowała się na eutanazję w specjalnym ośrodku w Szwajcarii. Grupa Markus & Markus udokumentowała ten czas, kiedy Niemka żegnała się z bliskimi, wspominając swoje życie i próbując usprawiedliwić swą dramatyczną decyzję.

Margot uwieczniona

W „Pleciudze” zobaczyliśmy Margot uwiecznioną w materiale filmowym, opowiadającą o tym, co robiła w życiu, o swoich dobrych doświadczeniach, ale też o tych nieprzyjemnych, także o zanikach pamięci, które jej się coraz częściej zdarzają. Mimo że jest otoczona życzliwymi sobie osobami, które jej pomagają, nie chce być dla nich obciążeniem, kimś kto jest zdany na czyjąś łaskę. Dlatego jej decyzja jest niepodważalna... Margot cytuje wiersze, które mówią o odchodzeniu oraz czyta wraz z aktorami fragmenty sztuki Ibsena „Duchy”, w której Osvald prosi swą matkę, aby pomogła mu umrzeć...

Czarny humor i arie

Jeden z aktorów przywdziewa kostium z trupią czaszką i w tym stroju mówi o właściwościach pentobarbitalu sodu. To ten środek, metodą infuzji, przyswaja Margot i to on doprowadza do jej odejścia. Nie jest to zatem tylko prosta relacja z ostatnich dni starszej kobiety. „Ibsen: Ghost”, to spektakl eklektyczny. Wenzel i Schäfer to performerzy, którzy aplikują widzom dużą dawkę czarnego humoru, operowe arie i... wymioty. Pokazują, że temat tak trudny, można ukazać także w tragikomiczny sposób, oddać w ten sposób hołd swej bohaterce, która do końca potrafiła zachowywać dystans wobec siebie i swojej sytuacji. Puentą do tego, co zobaczyliśmy był... śpiew zespołu Jarzębina. Jego członkinie, siedzące na widowni, wykonały bowiem na koniec fragment żałobnej pieśni ludowej.

Muzyczne rytuały przejścia

W pełniejszej formie grupa zaprezentowała się tego samego dnia w kościele św. Jana Ewangelisty. Zespół ma w repertuarze pieśni obrzędowe z pogranicza ziemi janowskiej oraz biłgorajskiej, przekazywane w formie ustnej tradycji, a także w śpiewnikach nabożnych (kolędy, pastorałki, pieśni adwentowe, wielkopostne i wielkanocne). Kilka z nich zaśpiewały podczas wieczornego programu, a obok nich zaprezentował się męski zespół Riho Ensemble, pochodzący ze Swanetii (rejonu w północno-zachodniej Gruzji). Obie grupy wykonywały na przemian pieśni, tematycznie dotykające kwestii rytuałów przejścia i była to próba znalezienia łączników, punktów wspólnych między nowoczesnością i tradycją, Wschodem i Zachodem.

W spektaklu pokazanym w „Pleciudze” realizatorzy przypomnieli rytuały dotyczące pogrzebów, istniejące m.in. w kulturze Meksyku czy Indii, obce dla nas i trudne do wytłumaczenia. W sferze głosu i muzyki, kulturowe różnice jak się okazuje, nie są aż tak mocne. Można uznać, że Jarzębina i Riho Ensemble, wzajemnie się dopełniały, a wrażenia jakie otrzymała publiczność były praktycznie niepowtarzalne. Zespół z Gruzji zaprezentował także archaiczne instrumenty ze swego regionu (m.in. czuniri).