Marcin Liber to reżyser bardzo ceniony i często nagradzany. Każde z jego przedstawień zrealizowanych w szczecińskim Teatrze Współczesnym zyskało duże uznanie. Czy tak będzie również w przypadku „Makbeta” ? Od 24 września spektakl według klasycznego dramatu Szekspira możemy zobaczyć na Dużej Scenie.

Makbet (w tej roli Grzegorz Młudzik) jest początkowo szlachetnym rycerzem oraz obrońcą króla Dunkana. Usłyszawszy jednak intrygującą wróżbę wypowiedzianą przez wiedźmy mówiącą o tym, że ma zostać panem Kawdoru, a następnie królem, staje się kimś odmiennym. Myśli o władzy, która jest już tak blisko (na wyciągnięcie ręki, a właściwie miecza) nie opuszczają go, sprawiając że mimo skrupułów i wyrzutów sumienia, bezwzględnie realizuje plan wiodący do tronu... Tekst sztuki jest oczywiście dobrze znany i widzowie doskonale wiedzą jak zakończy się ta historia. Marcin Liber decydując się na nową interpretację „Makbeta” miał świadomość, że mimo uniwersalności tego przekazu, winien pójść co najmniej o jeden krok dalej tworząc dzieło skłaniające współczesnego widza do znalezienia w „Makbecie” nowych odcieni znaczeniowych.

Akcja dramatu została zatem umieszczona w rzeczywistości odbiegającej od pierwowzoru literackiego, w czasie bliżej nieokreślonym, w bliskiej przyszłości. Nad sceną znajduje się ekran na którym widzimy część scen dramatu (przeważnie pojawiają się w nich wiedźmy – czyli Małgorzata Klara, Maria Dąbrowska, Iwona Kowalska). Bardzo istotnym elementem inscenizacji jest na pewno muzyka stworzona przez Aleksandrę Grykę – niepokojąca, głośna, wręcz przeszywająca widza. W spektaklu słyszymy także utwory Black Sabbath, wykonywane w różny sposób – na gitarach i perkusji („Black Sabbath”, „Iron Man”), ale także na klawiszach („Changes”).

Rekwizyty wykorzystane przez aktorów także przywodzą na myśl nasze czasy – Seyton i jego kompani piją piwo „Wojak”, a Lady Makbet (Beata Zygarlicka) nakłada na głowę reklamówkę Tesco. Miltarne narady oraz same działania wojenne są prowadzone przez mężczyzn we współczesnych mundurach, beretach (Lenox intonuje nawet pieśń „Chabry z poligonu”). W tym świecie brutalności i siły (znakomita scena z Banquo granym przez Roberta Gondka, w której tenże podnosi sztangę, kontynuując rozmowę na temat Makbeta) zdawałoby się nie ma miejsca dla kobiet. Jednakże to Lady Makbet jest osobą, która wpływa na przebieg zdarzeń, popychając swego męża do działania. Beata Zygarlicka po raz kolejny udawadnia, że jest aktorką wszechstronną i potrafiącą w wyrazisty i dobitny sposób ukazać motywy kierujące zachowaniem jej postaci. Warto wyróżnić także Macieja  Litkowskiego, który jest eleganckim, ale też beznamiętnie precyzyjnym w każdym słowie, alter ego tytułowego bohatera.

Nawet jeśli uznamy, że „Makbet” według Libera trochę nas męczy nadmiarem środków wyrazu (których jest w tej sztuce znacznie więcej poza wymienionymi), to i tak przekaz, który proponuje reżyser jest czytelny i spójny. W świecie narażonym na coraz bardziej drastyczne ataki terrorystyczne, w czasie obalania kolejnych tyranów w Afryce i na Bliskim Wschodzie, aktualność takich właśnie interpretacji klasyki jest jeszcze bardziej przerażająca ...