- Będę występował do premiera Morawieckiego, żeby zdyscyplinował sekretarza stanu od lotnisk, pana Horałę, oraz pana Sasina jako dysponenta aktywów państwowych, czyli udziałowca naszego lotniska, do wzięcia się do pracy – zapowiada marszałek Olgierd Geblewicz. Chodzi o obiecane rządowe wsparcie dla Portu Lotniczego Szczecin – Goleniów, który z powodu pandemii koronawirusa znalazł się w bardzo trudnej sytuacji finansowej.

Wicepremier Jacek Sasin i sekretarz stanu Marcin Horała byli na lotnisku w Goleniowie 1 czerwca, gdy „odmrażano” loty krajowe. Padły wówczas zapowiedzi o przekazaniu rządowego wsparcia w wysokości 142 mln dla 14 polskich lotnisk.

- Konkretne kwoty na poszczególne lotniska poznamy w tym tygodniu – mówi wówczas Horała.

„Mielibyśmy paraliż, który doprowadziłby do upadłości”

Tak się jednak nie stało i żadne pieniądze nie zostały do tej pory przekazane. Samorządowcy narzekają, że utrzymanie lotniska w Goleniowie pozostawiono na ich barkach. Miasto Szczecin zamierza dokapitalizować Port Lotniczy kwotą 34 mln zł, płaconą w ratach przez dziewięć najbliższych lat. Urząd Marszałkowski do 2028 r. chce przeznaczyć na ten cel 40 mln zł. W czerwcu na konto lotniska trafiła pożyczka w wysokości 2,5 mln zł. Udzielona została przez Zachodniopomorski Fundusz Rozwoju operowany przez ZARR, z rekomendacji samorządu województwa.

- Gdyby nie te pieniądze, to pracownicy lotniska nie dostaliby pensji za maj. Lotnisko najprawdopodobniej nie byłoby w stanie wznowić operacji w ruchu pasażerskim. Mielibyśmy paraliż, który doprowadziłby do upadłości. Alarmowałem i ostrzegałem rząd kilkukrotnie. W odpowiedzi na nasze prośby padają wciąż tylko słowa – mówi marszałek Geblewicz.

„Pobierają niemałe pensje i mogliby wziąć się do pracy”

Finansowa pomoc jest niezbędna, bo przez epidemię koronawirusa wszystkie lotniska popadły w poważne tarapaty. Zawieszenie lotów pasażerskich pozbawiło je przychodów, a koszty utrzymania infrastruktury są wysokie. W Goleniowie traty oszacowano na ponad 3,5 mln zł. Dlatego samorządowcy z niecierpliwością czekają na przekucie rządowych obietnic w konkretne czyny.

- Będę występował do premiera Morawieckiego, żeby zdyscyplinował sekretarza stanu od lotnisk, pana Horałę, oraz pana Sasina jako dysponenta aktywów państwowych, czyli udziałowca naszego lotniska, do wzięcia się do pracy. Pobierają niemałe pensje i mogliby się wziąć do pracy. Brak rozporządzeń, którymi zasłania się permanentnie rząd powoduje niestety zagrożenie dla Portu Lotniczego Szczecin – Goleniów – wyjaśniał Olgierd Geblewicz.

A co z pieniędzmi na inwestycje?

Marszałek przypomniał, że strona rządowa nie wywiązała się również z wcześniejszych obietnic. Chodzi o 108 mln zł na inwestycje w rozbudowę lotniska. Zawarto w tej sprawie porozumienie pomiędzy udziałowcami Portu Lotniczego - miastami Szczecin i Goleniów oraz Samorządem Województwa Zachodniopomorskiego i Przedsiębiorstwem Państwowym „Porty Lotnicze”. Rząd wciąż nie uzyskał jednak notyfikacji Komisji Europejskie, która jest niezbędna przed uruchomieniem finansowania.