To drugie podejście i wciąż się nie poddają - bo czytelnicy są zainteresowani. Jeżeli będzie taka potrzeba spróbują kolejny raz. Czy legendy "wjadą" do drukarni przed Bożym Narodzeniem?

Nieco ponad dwa tygodnie i 15 tys. zł do uzbierania. Czy się uda? Na razie jest ponad 1000 zł i wielki optymizm wśród czytelników - nie trudno go zrozumieć, Walkowska przygotowała naprawdę ciekawą pozycję.

- Szeroka będzie tematyka tekstów - od opowieści o zdarzeniach i postaciach historycznych, przez historie o duchach i zjawach, ukrytych skarbach, moralizujące opowieści o karze za złe uczynki oraz historie o miłości aż do opowiadań humorystycznych, przykładowo - o tym, dlaczego mieszkańcy Anklam znani byli pod mało pochlebnym przydomkiem "świniopasów" - opowiada autor pozycji, Jarosław Kociuba.

To drugie podejście do crowdfundingu, po raz pierwszy wydawnictwo próbowało zebrać pieniądze w maju. Wtedy potrzebowali 30 tys zł. Dziś to suma o połowę mniejsza. Dlaczego? Jak tłumaczy Szymon Jeż - wydawca - po pierwsze przy ponownym podliczeniu kosztów postanowili wydatek ograniczyć do minimum, po drugie cały czas jest nadzieja na sponsorów. Dlaczego ponownie postanowili spróbować zebrać pieniądze? bo zainteresowanie nie słabnie - cały czas ludzie czekają na tę pozycję - ruch jest widoczny chociażby na specjalnej stronie w serwisie Facebook.

Co jeśli się nie uda? To wariant pesymistyczny - ale dla wydawcy nie ma wątpliwości - prędzej czy później pozycja pokaże się na rynku. Co znajdziemy w wydaniu? Legendy m.in. ze Szczecina, Koszalina, Słupska czy Greifswaldu – w sumie 200 historii z terenów od rzeki Reknicy (Recknitz) w Niemczech aż do Jeziora Żarnowieckiego. Jak to będzie wyglądało? Wydawca cały czas prezentuje m.in. wstępne ilustracje, jakiś czas temu do jednego z numerów "Szczecinera" dołączono zeszyt z kilkoma legendami.

Chcecie wspomóc? Projekt znajdziecie na stronie wpieram.to - zbiórka potrwa jeszcze przez nieco ponad 2 tygodnie.