My chcemy doprowadzić do tego, że ludzie zaczną przyjeżdżać do Szczecina. To, co tam zastaną zależy już od samych szczecinian i włodarzy – M. Koczalski, przewodniczący stowarzyszenia Lecim na Szczecin.
Co zrobić, by w oczach warszawiaków Szczecin stał się modny? – takie pytanie zadała sobie grupka młodych aktywistów, którzy wyjechali do Warszawy na studia. Założone przez nich stowarzyszenie „Lecim na Szczecin” okazało się być idealną odpowiedzią.

- Pragnę, aby stowarzyszenie stało się swojego rodzaju platformą społecznościową szczecinian na ‘emigracji’. Im więcej osób się do nas przyłączy, tym silniejszy będzie nasz głos na arenie ogólnopolskiej. A im mocniejszym głosem będziemy przemawiać, tym więcej zyska nasze Miasto. Wykorzystując nasze siły, pasje, zainteresowania i przede wszystkim chęci sprawimy, że do Szczecina będzie warto przyjeżdżać – mówi pomysłodawca inicjatywy i przewodniczący stowarzyszenia – Michał Koczalski

Promocja miasta w Warszawie będzie się odbywać na zasadzie współpracy ze szczecińskimi instytucjami przy organizacji różnych imprez. Będą to wystawy, koncerty, debaty, warsztaty, cykle edukacyjne. Szczecin oferuje bardzo ciekawą kulturę, o której powinno być głośniej. Stowarzyszenie pragnie zachęcić warszawiaków, by zamiast do innych miast – wybrali się na weekend do Szczecina.


Poniżej prezentujemy wywiad z przewodniczącym stowarzyszenia „Lecim na Szczecin” – Michałem Koczalskim



Będzie o Was głośno? Co w najbliższym czasie planujecie?
Jak na tak krótki okres działalności (przypomnę, że zostaliśmy zarejestrowani 4 grudnia) myślę, że już jest dość głośno. Dzięki imprezie, którą zorganizowaliśmy w popularnej warszawskiej klubokawiarni Plan B, pojawiły się o nas artykuły w lokalnej Wyborczej, Kurierze, Głosie, ale również w Życiu Warszawy. Mówiono o nas w Polskim Radiu Szczecin. Cieszymy się, że nasza inicjatywa spotyka się z tak dużym zainteresowaniem, i nie ukrywam, mamy nadzieję, że to zainteresowanie z czasem nie przestanie słabnąć. Chcemy wyraźnie zaznaczyć swoją obecność w Warszawie. Myślimy, że jest szansa, by coś się ruszyło, by warszawiacy wybrali się na weekend zobaczyć choćby Wały Chrobrego.
Jeśli chodzi o plany, to ciągle pracujemy nad ostatecznym harmonogramem pracy na ten rok. Będzie on obejmował 4, może 5 imprez organizowanych pod egidą naszego stowarzyszenia. Zależy to, nie ukrywajmy, od naszych możliwości finansowych. Chcemy utorować drogę dla szczecińskich artystów, by mogli się pokazać warszawskiej publiczności. Na najbliższej imprezie, która mam nadzieję dojdzie do skutku (ciągle prowadzimy rozmowy związane z pozyskaniem funduszy) chcemy zorganizować wystawę plakatów studentów i wykładowców ze szczecińskiej Wyższej Szkoły Sztuki Użytkowe, połączoną z występem jednego z lepszych DJów szczecińskiej sceny klubowej. Chcielibyśmy, by wszystko odbyło się w Fabryce Trzciny, od której uzyskaliśmy zgodę na planowaną imprezę. Teraz jedynie wszystko rozbija się o finanse.
Istotną kwestią jest jednak to, że nasza działalność to nie tylko organizacja własnych imprez, lecz również wspieranie promocji wydarzeń kulturalnych, które bardzo wyraźne wpisały się w szczeciński kalendarz kulturalny. Tak jak np. Kontrapunkt, którego promocją w Warszawie również w miarę możliwości się zajmiemy. Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje godne uwagi warszawiaków, które wypływałyby od szczecińskich instytucji kulturalnych. Pokażmy, że i u nas dużo się dzieje.

Jak sądzisz jakie walory naszego miasta w szczególności mogą zachęcić przybyszów?
Wierzę, że wzbudzimy ich zainteresowanie przede wszystkim samym faktem tego, że działamy. Liczę na to, że ludzie pomyślą, iż skoro nam się chce promować nasze miasto musi to oznaczać, że jest co. Mamy przecież ciekawą scenę muzyki alternatywnej, rockowej, jazzowej. Jeszcze w czasach licealnych sam grałem i chodziłem na koncerty młodych, nieznanych kapel, które prezentowały niezły poziom mimo młodego wieku. Miałem przyjemność organizować festiwal Kaloryfer w "Pobożniaku" w 2005 roku, na którym wystąpił m.in. Road Trip’s Over. Nie mówię, że to tam zaczęła się ich kariera, ale skoro na takim małym przeglądzie zespołów pojawił się band ze sporym potencjałem, to świadczy to o olbrzymim potencjale artystycznym szczecinian.
Ale Szczecin to także ta magiczna zieleń, wyjątkowe Wały Chrobrego i przede wszystkim wszechogarniający spokój. Szczególnie jak się przyjeżdża z Warszawy. Szczecinianie często mówią, że to nie spokój, tylko zwykła nuda, bo nie ma co robić. Takie stwierdzenie może być prawdziwe w każdym, nawet najbardziej rozrywkowym mieście. Kwestia podejścia. A dla przyjezdnego nie ma lepszej sytuacji, gdy mogąc skorzystać z coraz szerszej oferty kulturalno-rozrywkowej, ma możliwość pełnego relaksu nad jeziorem Dąbie, czy w Parku Kasprowicza. Nie w każdym dużym mieście ten spokój czuć.
Nie w każdym mieście można podziwiać takie schrony, jak u nas. Nie każde miasto zaoferuje nam zwiedzanie piwnic, w których produkuje się Starkę (jedyne miejsce w Polsce!). W końcu żadne miasto w Polsce nie ma takiego potencjału na organizowanie wielkich imprez żeglarskich. Wierzymy, że finał The Tall Ship’s Races 2007 był pierwszym z wielu tak wspaniałych ’wodnych’ wydarzeń.
Chcę podkreślić jednak jedną istotną rzecz: my chcemy doprowadzić do tego, że ludzie zaczną przyjeżdżać do Szczecina. To, co tam zastaną zależy już od samych szczecinian i włodarzy.

Skoro uważasz się za lokalnego patriotę dlaczego "uciekłeś" do Warszawy? Uważasz, że na chwilę obecną Szczecin nie zapewnia Ci wystarczających możliwości rozwoju? Wrócisz do Szczecina?
Nie uciekłem, tylko wyjechałem na studia. Jeżeli się przed czymś ucieka, to nie chce się więcej tego czegoś widzieć na oczy. Gdy ucieka się skądś, to nie ma się ochoty tam wracać. A ja do Szczecina przyjeżdżam i spędzam w nim bardzo miło czas. I nie wiem, czy wrócę, czy zostanę w Warszawie. Ani to miejsce, ani czas na takie deklaracji. Nie uważam się też za wielkiego lokalnego patriotę, bo widzę życie poza Szczecinem. Po prostu mam duży sentyment do tego miasta, wiele mu zawdzięczam. Zgadzam się z teorią, że wchłaniamy trochę miasta i nosimy je w sobie przez całe swoje życie. Urodziłem się, jestem i zawsze będę szczecinianinem. Nikt tego nie zmieni – i dobrze. Nie mam powodów do wstydu.

Skąd czerpiecie pomysły na kolejne akcje?
Wśród nas są młodzi ludzie z różnych środowisk, każdy wchodzi ze swoim doświadczeniem, ze swoją wizją Szczecina, i wreszcie ze swoimi szczecińskimi wspomnieniami. Każdy też nosi w sobie własne poczucie, tego o czym warto byłoby mówić dalej. Staramy się czerpać pomysły choćby z naszych rozmów, często luźnych, prowadzonych na zasadzie burzy mózgów. Ale również uważnie przyglądamy się temu, co po prostu dzieje się w Szczecinie. Mamy nadzieję, że z czasem ludzie sami będą się do nas zgłaszać z pomysłami. W końcu nie jesteśmy w stanie o wszystkim wiedzieć. Także liczymy, że wkrótce zacznie działać to również w obie strony.

Ilu członków na chwilę obecną liczy Stowarzyszenie? Wszyscy pochodzą ze Szczecina?
Jest nas na razie niewiele, ale stajemy się coraz popularniejsi w szczecińskim środowisku warszawskim. Tak naprawdę dopiero teraz nadszedł moment, gdy można do nas formalnie dołączyć. Są wśród nas również warszawiacy, którym spodobała się nasza inicjatywa i chcą nam pomóc oferując lepszą znajomość Warszawy.

Jak można zostać jednym z Was?
Na naszej stronie internetowej www.lecimnaszczecin.pl lub www.lecim.org jest do pobrania deklaracja członkowska, którą wystarczy wypełnić. Podpisaną własnoręcznie przesłać pocztą lub dostarczyć osobiście (bywam w Szczecinie, kontakty do mnie oraz innych członków są na stronie internetowej). Zapraszamy! Im więcej nas, tym skuteczniej będziemy działać!

Z jakiego osiągnięcia jesteście najbardziej dumni?
Jak na tę chwilę jesteśmy dumni z tego, że chce się o nas mówić i pisać. I z tego, że ludzie bardzo pozytywnie reagują na ten pomysł. Zarówno w Szczecinie, jak i tu w Warszawie. Lecim na Szczecin to nie jest nowe hasło. Mamy jednak nadzieję, że teraz nabierze ono nowego znaczenia. Liczymy, że im więcej będzie się mówić o stowarzyszeniu, tym bardziej zyska na tym Szczecin. Bo w całym tym zamieszaniu, to on jest głównym bohaterem.

Działacie również poza Warszawą i Szczecinem?
To akurat jest takie moje małe marzenie, żeby w przyszłości hasło Lecim na Szczecin pojawiło się w innych dużych miastach, ośrodkach akademickich. Szczecin ubiega się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Na jurorach na pewno zrobiłoby duże wrażenie, że w Warszawie, Krakowie, Poznaniu czy we Wrocławiu szczecinianie zbierają się i podejmują własną inicjatywę, aby promować kulturę swojego miasta. Bo strategie strategiami, polityka polityką, ale to, co świeże i spontaniczne zawsze osiągnie sukces.

Dziękuję za rozmowę