Na łamach „Przeglądu Sportowego” ukazał się obszerny wywiad, w którym jeden z najlepszych polskich siatkarzy, przez jakiś czas zawodnik Stoczni Szczecin – Bartosz Kurek, zdradza kulisy pracy w naszym mieście. Z wywiadu wyłania się dość przykry obraz działania klubu sportowego i jego współpracy ze sponsorem tytularnym. - Sytuacja ze Stocznią nie jest zakończona. Wcześniej nie chciałem o tym mówić, ale myślę, że przyszła już odpowiednia pora. Nie otrzymałem żadnego wynagrodzenia, które należało mi się za czas, który tam spędziłem i pracę, którą wykonałem – czytamy w „Przeglądzie Sportowym”. Kurek zapowiada także, że będzie dochodzić swoich praw w sądzie.

Bartosz Kurek bez wynagrodzenia. Wstydliwy koniec klubu siatkarskiego

Sprawa działalności i upadku klubu siatkarskiego Stocznia Szczecin elektryzowała opinię publiczną w Szczecinie w roku 2018. Najpierw do miasta udało się ściągnąć najlepszych polskich zawodników, zmieniono nazwę klubu z Espadon Szczecin na Stocznia Szczecin, a po zaledwie kilku tygodniach zaczęły się poważne problemy, które w finale poskutkowały wycofaniem się z rozgrywek Plus Ligi i upadkiem klubu.

Bartosz Kurek w wywiadzie zdradza szczegóły swojej obecności w Szczecinie: – Zarówno ja, jak i moi koledzy, w których imieniu mówię, podejmiemy kolejne kroki. Myślę, że wszyscy zachowaliśmy się z klasą, zwłaszcza pod względem sportowym. Nie zauważyłem, by któryś z zawodników wypowiadał się bardzo krytycznie, czy wieszał psy na działaczach Stoczni, czy na władzach naszej ligi. Ze swojej strony chciałbym jednak podkreślić, że problem istnieje i będziemy szukać właściwej drogi, by odzyskać pieniądze.

Kurek nie podejrzewał, że klub ze Szczecina ma słabe podstawy do funkcjonowania.

– Dopuszczenie klubu do rozgrywek jest dla mnie jednoznaczne z tym, że to profesjonalny klub – mówi siatkarz.

Jacyna-Witt: Dla Stoczni to czas oszczędzania i inwestowania, a nie sponsorowania czegokolwiek

P.o. Prezesa Stoczni Szczecińskiej od kilku tygodni jest radna Prawa i Sprawiedliwości Małgorzata Jacyna-Witt. 23 kwietnia polityk była gościem Radia Plus, podczas rozmowy ostro skrytykowała poprzednie władze Stoczni Szczecińskiej za podpisanie umowy z klubem siatkarskim.

- Stocznia Szczecińska i Stocznia Szczecin to dwa odrębne byty. To był klub sportowy, który przejął nazwę, żeby promować naszą Stocznię na mocy umowy o współpracę. W ramach określonych środków, które były uzgodnione – mówiła w Radiu Plus Małgorzata Jacyna-Witt. - Uważam, że to był bardzo poważny błąd ówczesnego zarządu Stoczni, czyli Pana Strzebońskiego i Bączkowskiego, podpisywanie umowy na promowanie Stoczni Szczecińskiej bez znajomości sytuacji klubu sportowego. To był bardzo poważny błąd, ja bym czegoś takiego nie podpisała. To nie jest czas, by Stocznia Szczecińska promowała się przez kluby sportowe i była czegokolwiek sponsorem, to jest czas oszczędzania i inwestowania w infrastrukturę – dodała.

Podczas rozmowy padła deklaracja, że Stocznia nie otrzymała jeszcze pozwu sądowego od klubu sportowego, ale jak go otrzyma to „będzie musiała jakoś dać sobie z tym radę”. Sprawa do sądu trafi prawdopodobnie, ale z innej strony. Jak poinformował portal wSzczecinie.pl Dariusz Sadowski z Biura Promocji Urzędu Miasta w Szczecinie, do dzisiaj Stocznia Szczecin nie zwróciła części dotacji sportowej za rok 2018. Miasto chce zwrotu blisko 50 tysięcy złotych.