W piątek 27 marca miałem do wyboru m.in. Koniec Świata w Kontrastach i Pi eR 2 w Free Blues Clubie, a jednak zdecydowałem się na wieczór w „Słowianinie” by po raz kolejny sprawdzić jak się trzyma stary, dobry Dezerter. Na miejscu okazało się, że takich jak ja było naprawdę wielu. Ta nazwa wciąż jeszcze przyciąga uwagę. Skorzystały z tego supporty, które mogły pokazać się przed większą publiką.


Rozpoczęli ten wieczór niedawni zwycięzcy przeglądu „Generator Szans” – No Future grając orzez pół godziny własne utwory utrzymane oczywiście w stylice punkowej, a kończąc przydzielony im czas przeróbką Sex Pistols „God Save The Queen” (opatrzoną włsnym tekstem i tytułem „No Future”)

Road Trips Over natomiast przede wszystkim podkręcili wzmacniacze i zaczęli od utworu z albumu debiutanckiego – „You KIlled Yourself”. Później było jeszcze np. „Po drugiej stronie lustra”, „Droga bez powrotu” z vocalnym udziałem Olka z O.D.C., „Respect” , „Kilka szczerych słow” i na koniec „Czas na zmiany” Panowie mieli lepsze przyjęcie niż poprzednicy. To było oczywiste. Niemniej jednak nie była to euforia. Wtedy jeszcze wciąż większość publiki była zaabsorbowana zaopatrzeniem się w piwo (kolejka do baru była doprawdy monstrualna).

Dezerter to ekipa, która regularnie odwiedza nasze miasto co roku (w ubiegłym byli u nas także w marcu). Mimo, że od dłuższego czasu nie zrealizowali nowego studyjnego materiału, to jednak wciąż są chętni by ich zobaczyć na żywo i zweryfikować swoje wyobrażenia o pionierach polskiego punku. Na początek dostali właśnie coś bardzo starego. bo numer „Wielka fabryka” z a albumu „Kolaboracja II”, a zaraz po nim „Tchórze” Oczywiście pźniej w repertuarze znalazły się utwory jeszcze bardziej leciwe jak np.”Dla zysku” „Spytaj milicjanta”, „Ku przyszłosci” One muszą być zawsze obecne na ich koncertach.To po prostu kanon.

Robert Matera z rzadka zapowiadał poszczególne kawałki wychodząc chyba z założenia, że i tak zostaną rozpoznane po pierwszych dźwiękach.„Fałszywy prorok” z płyty „Ziemia jest płaska” zostal poprzedzony stwierdzeniem, że ten numer nie był dotąd wykonywany w Szczecinie. Natomiast „Rejestr Wariatów” zaanonsował jako rzecz odgrzebaną, od dawna nie graną. Świetnie, że zabrzmiała też „Bestia’ (jeden z najbardziej dowcipnych tekstów Grabowskiego).

Oczywiście całkiem sporo było kawałków z albumu „Ile procent duszy” – m.in. tytułowy, „Dezerter”, „Ostatnia chwila”, „Jeśli chcesz zmieniać świat. Praktycznie z tej płyty mogliby zagrać wszystko, bo jej fragmenty świetnie się sprawdzają na żywo. Szkoda, że nie zabrzmiała „Choroba’, ale po ostatnim wyskoku Figurskiego w Radiu Eska Rock być może muzycy woleli nie ryzykować słów „Wyobraź sobie taką sytuację. Wariat dochodzi do władzy ...”

Zagrali też coś z „Blasfemii” – „Kradniesz mój czas” i „Pierwszy raz” i nie zapomineli  o jak dotąd ostatnim swym studyjnym albumie („Nielegalny Zabójca Czasu”). Z niego wycięli „Społeczne role” i „Zabójcę czasu”. Podstawowy set trójka dezerterów zwieńczyła jeszcze jednym klasykiem – „Polską Złotą Młodzieżą”, a w "doliczonym czasie gry" było  także ostro i energetycznie m.in. dzięki wykonaniu „Nie ma nas”. Co prawda lista życzeń fanów była dłuższa (domagali się np. „Burdelu”), ale to co otrzymali zadowoliło zapewne większość.