„...przegryzł się przez całego „Don Kichota”, choć obowiązkowy był wybór z połowy dzieła – ale jak można było nie przeczytać w całości tej najlepszej i najpotężniejszej ze wszystkich ksiąg tego świata?” Tak pilnym studentem jest główny bohater „4321” Paula Austera. To książka także potężna (ponad 840 stron!) i uważana za najlepszą pozycję w dorobku tego pisarza. Zatem jak można było nie przeczytać jej w całości?

Może zaskoczyć

Znam wszystkie powieści Austera wydane w Polsce, dlatego z zainteresowaniem oczekiwałem tej najnowszej, którą przetłumaczyła Maria Makuch. Nawet gdyby „4321” nie otrzymała nominacji do nagrody Bookera, to chciałbym ją poznać, ponieważ poprzednia, bardzo dobra powieść („Sunset Park”) tego autora pobudziła mój apetyt na jego prozę i sprawiła, że uwierzyłem, iż jeszcze może swoich oddanych czytelników czymś zaskoczyć.

Młodość razy cztery

I tak też jest. „4321” na tle wcześniejszych dzieł Austera wyróżnia się nie tylko swą pokaźną objętością. To co jest w niej najistotniejsze, to zabieg formalny dotyczący fabuły i głównego bohatera. Jest nim Archibald Isaac Ferguson, urodzony w 1947 roku w New Jersey. Czytelnik poznaje jego rodziców (handlującego sprzętem AGD, Stanleya i fotografkę, Rose), poznaje jego kolegów szkolnych, podąża za nim kiedy Archie pierwszy raz się zakochuje, kiedy gra w baseball, kiedy decyduje się na wybór collage`u. Pisarz drobiazgowo opisuje młodość swego bohatera i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jest to młodość... w czterech wariantach. Po przeczytaniu pierwszych kilku rozdziałów i podrozdziałów, orientujemy się, że Ferguson „rozbija” się na cztery osoby, zasadniczo niewiele się od siebie różniące, ale mające jednak odmienne od siebie życiorysy.

Burzliwa Ameryka

Wszyscy egzystują w tym samym czasie, ale każdy jednak doświadcza innego losu. Jeden Ferguson traci ojca w pożarze, inny mieszka z nim do rozwodu rodziców, jeszcze inny czuje wsparcie obojga przez cały czas. W każdym przypadku spotykają go różne zdarzenia, kształtujące charakter. Żyje w burzliwych jeśli chodzi o nastroje polityczne i społeczne, latach 60. Ameryka podlega przemianom pod wpływem silnych indywidualności, jak Martin Luther King, John Kennedy i decyzji McNamary czy Lyndona B. Johnona. To czas wojny w Wietnamie i studenckich protestów na kampusach uniwersyteckich.

Dużo silnych uczuć

Ferguson jest sportowcem, młodym dziennikarzem, pożeraczem filmów i kultury wysokiej, debiutującym autorem opowiadań. Jednak na każdej ze ścieżek życiorysu, opisanych przez Austera, ta postać jawi się jako ktoś wrażliwy i twórczy. Mimo rozczarowań i niepowodzeń, z którymi musi się mierzyć, nieszczęść, które go dotykają, jego osobowość jest aktywna i poszukująca. Pragnie miłości i przyjaźni, a ich brak odczuwa dotkliwie. Wiele zatem w tej książce wahań, zmieniających się nastrojów i silnych uczuć. Archie rzadko bywa sam, a jeżeli już jest, to i tak nieustannie wręcz marzy o dziewczynie swojego życia (Amy Schneiderman) i czeka na moment, kiedy będzie mógł znów się do niej zbliżyć, o nią zawalczyć. Poza tym bardzo mocnym rysem jego charakteru jest talent pisarski i fascynacja literaturą. „Dostojewski nauczył go bowiem, że zmyślone historie mogą wykraczać daleko poza zwykła zabawę i rozrywkę, potrafią wywrócić cię na druga stronę i oskalpować, oblać wrzątkiem i skuć lodem...”

Twórca się kształtuje

Archie jest zatem prototypem bohatera, który czerpiąc z doświadczeń swej młodości, staje się twórcą. Auster podsuwa nam do namysłu to, że drobne zdarzenia, rozmowy, przypadkowe sytuacje, ale też konsekwentne działania, mogą wpływać na kształtowanie się i wzmacniane osobowości twórczej. Powraca tu często obraz matki Fergusona, która czytała bardzo dużo książek w czasie ciąży i jej siostry Mildred, która przysyłała młodemu Archiemu takie pozycje, które według niej musi poznać. Auster pisze też o sile powieści, o tym, że ich rola w kulturze i obyczajowości jest olbrzymia i praktycznie niezastąpiona. Usprawiedliwia w ten sposób takich jak ja miłośników tej formy, którzy „marnotrawią” swój czas na takie grube cegły jak „4321”...