Kolejna, kultowa książka wreszcie została przetłumaczona na język polski! Ci, którzy słyszeli o twórczości Djuny Barnes i czytali fragmenty "Ostępów nocy" w "Literaturze na świecie" pewnie niecierpliwie czekali na ten moment, a było warto. Ta powieść, w przekładzie Marcina Szustera (także autora posłowia), niewątpliwie jest jednym z bardziej znaczących wydarzeń literackich ostatnich miesięcy.

Nie tylko narodowa

Wydawnictwo Ossolineum kojarzymy przede wszystkim z serią Biblioteki Narodowej. Chyba każdy fan literatury posiada w swym księgozbiorze co najmniej kilka pozycji z tego cyklu. Jednak warto zainteresować się także innymi seriami tej oficyny. Poszukiwacze ciekawych pozycji z prozy XX wieku znajdą takie właśnie tytuły w cyklu: "Z kraju i ze świata". To m.in. dzieła Alexandra Kluge, Christine Lavant czy Lore Segal. Na ich tle publikacja "Ostępów nocy" Djuny Barnes jest jednak szczególnie frapująca...

Amerykanka w Paryżu

Choć autorka tej książki była Amerykanką, urodzoną w roku 1892 w stanie Nowy Jork, to najbardziej znaczące dla jej dokonań, były lata spędzone w Europie, głównie w Paryżu. Zanim tam dotarła była dziennikarką oraz pisała m.in. wiersze (zbiór „The Book Of Repulsive Women”) i eseje, a także pracowała jako ilustratorka. W roku 1918 zdecydowała się na podróż za ocean i we Francji oraz innych europejskich krajach spędziła praktycznie dwie dekady. W mieście nad Sekwaną poznała m.in. Gertrude Stein i Samuela Becketta, a szczególnie ważny dla jej literackich prób okazał się związek z rzeźbiarką, Thelmą Wood (młodszą od niej o 9 lat).

Inspirujący romans

To był bardzo „pogmatwany” romans, gdyż wybranka Djuny Barnes nie była osobą szczególnie wierną. Rozstania i powroty były bardzo częste. Przeżycia i emocje, których Barnes wówczas doświadczyła, w pewnym stopniu trafiły do wydanej w 1936 roku, powieści „Nightwood” (to tytuł oryginału), ale nie jest to proza odtwarzająca dokładnie przebieg owych wydarzeń. Autorka „ukryła” rzeczywistych bohaterów pod fikcyjnymi nazwiskami i dopisała dodatkowe wątki, rozpoczynając książkę od... Wiednia, czyli miejsca urodzenia Felixa Volkbeina. To historia tego ambitnego człowieka, podającego się za barona jest „uwerturą” do całej narracji, w której czytelnik przemieszcza się pomiędzy stolicą Austrii, Paryżem, Berlinem i Nowym Jorkiem.

Ekscentryczny doktor

Na następnych stronach poznajemy jeszcze samozwańczego, ekscentrycznego doktora Matthew O’Connora (posiadającego raczej wątpliwe kwalifikacje medyczne), który popisuje się co chwila erudycyjnymi sentencjami. „Irlandczycy może i są pospolici jak, nie przymierzając, wielorybie gówno na dnie oceanu, ale mają wyobraźnię i poznali twórczą niedolę, bo diabeł rzuca ich na kolana, a aniołowie stawiają na nogi” - mówi o swojej nacji. W jednym z monologów wspomina nawet o naszym Stanisławie Auguście Poniatowskim, a prawdziwie monstrualny słowotok w jego wykonaniu, przepełniony mniej lub bardziej efektownymi, ale też treściowo „zgubnymi”, tezami, znajdziemy w rozdziale przedostatnim (zatytułowanym „Przeto, idź Matthew!”).

Tymczasem Felix, będąc w Paryżu zakochuje się w pięknej Robin Vote i postanawia ją poślubić. Ten zdawałoby się obiecujący, związek jednak trwa krótko. Naznaczony jest bowiem tendencją do ucieczek Robin. W końcu ona trafia aż do Stanów Zjednoczonych i wraca stamtąd z... Norą Flood, właścicielką niezwykłego salonu poetów i wszelkiego gatunku outsiderów.

W kontrze do realizmu

Do tego zbioru postaci dodać trzeba jeszcze Jenny, wdowę, mającą za sobą cztery małżeństwa, której „ciało przeszło swoje, zakosztowało śmiechu i goryczy, namiętności i nadużyć”. Poszczególne postacie „krążą” wokół Robin, ale cała powieść jest wypełniona nie tylko zdarzeniami, których doświadczają, bo to nie fabuła jest w "Ostępach nocy" najistotniejsza, a sposób jej „podania”. Barnes posługuje się przede wszystkimi drobiazgowymi, soczystymi opisami, konstruowanymi niejako w kontrze do realizmu. Groteskowe sceny z zakończenia powieści są bezsprzecznie uwypukleniem tych zabiegów, a całość, to proza na owe czasy bardzo nowoczesna, wręcz eksperymentalna.

Wciąż komentowana

Barnes znała Jamesa Joyce`a oraz T.S. Eliota, a ten ostatni napisał nawet wstęp do pierwszego wydania „Nightwood”, więc także dlatego można ją uznać za ważną postać nurtu modernizmu. Chyba częściej jednak wymieniana jest jako reprezentantka prozy homoerotycznej. Te wątki jej powieści są wciąż komentowane (m.in. w kontekście idei gender). I to kolejny powód dla którego „Ostępy nocy” wreszcie w polskiej edycji, są tak cenne.