Ponad 60 nauczycieli ze Szczecina już teraz przebywa na zwolnieniach lekarskich, a wiele wskazuje na to, że w przyszłym tygodniu sytuacja będzie jeszcze poważniejsza. Miasto rozpoczyna działania interwencyjne, których celem jest zabezpieczenie opieki jak największej ilości dzieci. Rodzice otrzymują jednak wiadomości, że jeżeli jest to możliwe, to powinni zostawić dzieci w domach i zapewnić im opiekę. Przypomnijmy, że tzw. „belferska grypa” to rodzaj protestu polegający na masowym przechodzeniu nauczycieli na zwolnienia lekarskie. – To jest choroba, która rozkłada nauczycieli od dość dawna – mówi Maria Świerczek, Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Szkoły prawie wyludnione. Prezydent poprowadzi lekcje

W piątek chorowali masowo nauczyciele z przedszkola na Pogodnie oraz w Dąbiu. Pojedyncze zwolnienia brali także nauczyciele z przedszkoli w centrum miasta. W placówce na Pogodnie setką dzieci opiekowała się grupa czterech nauczycieli i dyrekcja. W przyszłym tygodniu do protestu dołączą nauczyciele w podstawówkach: - Zostałem poinformowany mailowo, by nie wysyłać dziecka do szkoły w przyszłym tygodniu, bo nie będzie nauczycieli. Podstawówka na Bezrzeczu – mówi portalowi wszczecinie.pl Pan Aleksander.

Zastępca Prezydenta Szczecina podczas dzisiejszej konferencji prasowej przyznał, że sprawa jest dynamiczna: - Kilkanaście przedszkoli i kilkanaście szkół podstawowych obecnie jest zagrożonych protestem. Forma protestu zakłada stworzenie perturbacji, na które nam jako organowi prowadzącemu jest trudno odpowiedzieć. Chcemy podjąć działania informacyjne, prosimy dyrektorów o informowanie o sytuacji w dziennikach elektronicznych i na stronach internetowych – mówił Krzysztof Soska.

Prezydent Szczecina Piotr Krzystek zadeklarował, że poprowadzi w kilku szkołach lekcje z wiedzy o społeczeństwie, by wesprzeć nauczycieli, którzy pozostaną w pracy. – Z naszej wiedzy wynika, że problem mamy w trzech przedszkolach, natomiast wiemy, ze źródeł nieoficjalnych, że problem może dotyczyć jeszcze większej ilości placówek. Trudno jest nam przewidzieć skalę, ale nie chciałbym dramatyzować – dodaje Krzysztof Soska.

Kuratorium zapowiada kontrole. „Niepokoimy się absencją nauczycieli”

Zaraz po konferencji w Urzędzie Miasta odbyło się spotkanie dziennikarzy z Zachodniopomorskim Kuratorem Oświaty. Magdalena Zarębska-Kulesza zapowiedziała kontrole: - Niepokoimy się absencją nauczycieli, to jest zjawisko bardzo duże. Przede wszystkim to rodzice mają prawo, by dzieci były przyjęte w szkole, to jest obowiązek placówki, prawo oświatowe mówi o obowiązkach szkoły. Obowiązkiem dyrektora jest zapewnienie właściwej opieki i prowadzenie zajęć przez placówkę, po tej stronie jest zapewnienie zastępstw doraźnych – mówiła Magdalena Zarębska-Kulesza.

Kurator potwierdziła podane wcześniej przez wiceprezydenta Soskę informacje o skali protestów.

- Będziemy kontrolowali szkoły w przyszłym tygodniu, gdy tylko otrzymamy sygnał od dyrektora lub od prezydenta, że jest duża absencja, to zawsze jesteśmy w takich szkołach i diagnozujemy sytuację – dodaje kurator. W szkołach, w których szaleje „belferska grypa” dotychczas nie odwoływano zajęć, zwykle odbywały się tam tzw. „zajęcia opiekuńcze”.

Nauczyciele w desperacji. „Teraz postanowili zadbać o swoje zdrowie”

Głównym powodem protestu są – jak zawsze – pieniądze. Według związkowców niemożliwe jest, by żyć za 2 tysiące złotych, a tyle zarabiają początkujący nauczyciele. Zaawansowanie zawodowe nie przynosi radykalnej poprawy wynagrodzenia, bo doświadczeni nauczyciele zwykle nie przekraczają dochodów na poziomie 3200 złotych miesięcznie. „Belferska grypa” może więc postępować, bo rozmowy z Ministerstwem Edukacji Narodowej nie przynoszą efektów:

- To jest choroba, która rozkłada nauczycieli od dość dawna, w tej chwili powiedzmy przybrało to formę zwolnień lekarskich. Mówiąc o chorobie zawodowej mam na myśli to, że każdy nauczyciel pracujący w oświacie nabywa jednostek chorobowych, jak np. chorób związanych z gardłem, z kręgosłupem, stawami oraz nerwicę. Teraz nauczyciele postanowili zadbać o swoje zdrowie i po prostu się leczyć – mówiła w poniedziałek na antenie Radia Plus Maria Świerczek ze Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Związkowcy przyznają, że możliwość organizacji strajku generalnego przybiera na sile. Dotychczasowe rozmowy z Ministerstwem Edukacji Narodowej nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.