Przez cały weekend w Filharmonii w Szczecinie rządziło światło! W programie drugiej edycji Music.Design.Form Festival, która od 13 do 15 września rozegrała się na wszystkich poziomach „lodowego pałacu”, znalazły się muzyczne premiery, wystawy, warsztaty dla dzieci i dorosłych, spektakle, a także panel dyskusyjny oraz wieczorne iluminacje na fasadzie. Publiczność znów mogła się przekonać jak fantastyczne kształty może przybrać synteza sztuk – tym razem „pod przewodnictwem” światła!

Kryształowy czwarty poziom

Kto odwiedził w tych dniach Filharmonię, ten już od wejścia mógł zobaczyć wysoką, efektowną i błyszczącą rzeźbę, która wielu osobom przypominała... Frygę. Ta praca jest zwiastunem wizualnych wrażeń, które czekają na odwiedzających w galerii Poziom 4. To tam od 13 września dostępna jest wystawa „Crystals” przygotowana przez pracownię Oskara Zięty. Ten architekt, designer i innowator, absolwent Politechniki Szczecińskiej, jest laureatem wielu prestiżowych nagród z dziedziny designu i autorem technologii deformacji metalu za pomocą ciśnienia wewnętrznego – FiDU. Ekspozycja składa się z kilkunastu obiektów, ukazujących w różnej formie występujące w naturze struktury krystaliczne i ich geometryczność. Są to różnokształtne bryły i prace, które pozwalają m.in. na doświadczenie kalejdoskopowych efektów wzrokowych, lustrzanych refleksów oraz innych ciekawych doznań. Artysta oficjalnie otworzył wystawę w piątek, a można ją oglądać jeszcze do 25 września (w godzinach pracy galerii).

Praświatło w dźwiękowej formie

W sobotę (14 września) w holu Filharmonii, wystąpił zespół Kwadrofonik - grupa wykonująca muzykę współczesną i improwizowaną. Tworzą ją Miłosz Pękala i Magdalena Kordylasińska-Pękala (wibrafony i zestawy multiperkusyjne) oraz Emilia Sitarz i Bartłomiej Wąsik grający na klawiszach. Na MDF Festival przygotowali premierową prezentację swej wieloczęściwej i wielowątkowej kompozycji "Urlicht" (po niemiecku: praświatło). Muzycy wykorzystali w niej głosy i dźwięki miasta, nagrania terenowe, a czarno-białe wizualizacje (kreowane przez Pushka Studio) emitowane nad sceną dodatkowo wbogcały przekaz.

Händel bardzo rozrywkowy

Po tym występie i przearanżowaniu sceny usłyszeliśmy „Muzykę ogni sztucznych” - suitę skomponowaną przez Georga Friedricha Händla w 1749 roku na zamówienie Jerzego II Hanowerskiego, króla Wielkiej Brytanii. Zaskakującą, bardzo rozrywkową, a może też... oburzającą niektórych, interpretację, przygotował pianista Marcin Masecki wraz z Jerzym Rogiewiczem (perkusja), Piotrem Domagalskim (kontrabas) i Grzegorzem Tarwidem (keyboard). Z uwagi na dawkę humoru, z jaką to wielkie barokowe dzieło zostało potraktowane, część odbiorców była nieco skonsternowana, ale jednak aplauz po koncercie był wyrazem aprobaty większości. Temu wykonaniu utworów Händla (muzycy przedstawili także fragment jego drugiej suity „Muzyka na wodzie”) towarzyszyły wizualizacje, kolorowe, bardzo różnorodne i wręcz wystrzałowe! Masecki, tym występem praktycznie rozpoczął bliższą współpracę z Filharmonią w Szczecinie, gdyż w zbliżającym się sezonie będzie artystą-rezydentem w tej instytucji.

Na początek burza

Największe oczekiwania towarzyszyły finałowi MDF Festival. Koncert Laury Mvuli, która wystąpiła 15 września z towarzyszeniem Orkiestry Symfonicznej Filharmonii w Szczecinie, pod dyrekcją Troya Millera, moim zdaniem, zdecydowanie je spełnił. Ta artystka zachwyciła swym debiutanckim albumem „Sing to the Moon” (z 2013 roku), na którym jazz i neo-soul w jej wykonaniu, połączone zostały z symfonicznymi formami. Kolejny krążek „The Dreaming Room”, także miał świetny odbiór, m.in. za sprawą wydanego na singlu utworu „Overcome”, który go promował.

Szczeciński występ rozpoczął się od burzliwej uwertury, podczas której w sali złotej można było wręcz zmysłowo odczuć nagłą zmianę stanu pogody. Efekty świetlne imitujące to zjawisko atmosferyczne splecione z dynamiczną muzyką, były świetnym wstępem do całego koncertu.

Obietnica radości

Później na scenę weszła Ona. W pięknej białej sukni, z efektowną, misternie ułożoną fryzurą... Oczywiście skupiła na sobie praktycznie cała uwagę widzów. Stojąc przy mikrofonie zaśpiewała m.in. takie utwory jak „Lucky Man” i „Diamonds”, ale zasiadła też przy fortepianie, by zagrać kolejne kompozycje - choćby “Show Me Love” czy “Father, Father”. Po wykonaniu tego ostatniego (bardzo refleksyjnego) numeru, stwierdziła: „Obiecują wam, że na następny album przygotuję radośniejsze piosenki”.

Dotknięcie uniwersum

Troy Miller nie tylko dyrygował, ale także dołączył do Laury w dwóch utworach, grając na małym i dużym zestawie perkusyjnym. Ona sama bardzo łatwo nawiązała dobry kontakt z widzami. Mówiła o tym, że szczeciński występ jest dla niej bardzo ważny, bo zdecydowała się zaśpiewać na żywo po dłuższej przerwie w aktywności koncertowej. Wyraźnie była jednak zadowolona z efektów tego ponownego spotkania z publicznością, a ta odwdzięczyła się jej długimi owacjami na stojąco. W późniejszych komentarzach pojawiły się takie sformułowania, jak „absolutny zachwyt”, „olśniewające piękno”, „dotknięcie uniwersum”!

Wydawało się, że po tak bogatej w ciekawe punkty programu, poprzedniej edycji MDF Festival, trudno będzie stworzyć wydarzenie równie spektakularne. Jednak udało się! To kolejna cykliczna impreza w tym miejscu, która już zyskała uznanie ogólnopolskie, a to na pewno nie jest jeszcze ostatnie słowo organizatorów...