26 maja na boisku przed Wydziałem Prawa Uniwersytetu Szczecińskiego na al. Piastów koncertowa część Juwenaliów sięgnęła zenitu. Choć najbardziej rozreklamowaną, oczekiwaną gwiazdą tego wieczoru miał być Westbam, impreza rozpoczęła się od mocnej i zdrowej dawki czarnej muzyki. Bass Medium i O.S.T.R. Reggae i hip hop na najwyższym poziomie.
Początek koncertów zaplanowany był na godzinę 20. Zanim jednak pojawiła się pierwsza z gwiazd wieczoru, ze sceny popłynęły zachęcające do zabawy jamajskie dźwięki. Wśród powoli gromadzących się tłumów rosło oczekiwanie, a reggae`owe rytmy nieuchronnie zapowiadały rychłe pojawienie się zespołu Bass Medium. I wreszcie. Dancehallowy duet powitał szczecińską publiczność. Marika i Abselektor. Dawniej, jeszcze z Frenchmanem w składzie, znani jako Bass Medium Trinity.

Już na początku koncertu publikę rozgrzał niezwykle żywiołowy dancehallowy kawałek „Pociąg z Babilonu”. Może i niewielka, ale za to bardzo energiczna grupa wiernych fanów jamajskiego brzmienia dała się ponieść riddimom serwowanym przez Abselektora, smakowicie ubarwionym mocnym i poruszającym głosem Mariki. Generalnie przeważająca część kawałków wykonanych na koncercie pochodziła z płyty z czasów BMT- „Mówisz i masz”. Były więc “No panika", "Piękne panie" do bitu z "Sexy Lady” Shaggy`ego, była też wybitnie żywiołowa i dancehallowa „Kara na tego”, a także bardziej spokojny, reggae` owy kawałek „Pull up your hands”. W pewnym momencie Abselektor puścił początek słynnego, nastrojowego, niezwykle poruszającego riddimu, który każdy szanujący się fan jamajskich dżwieków zna... Był to Doctor Darling Riddim. Marika przerwała i stwierdziła, że tak dobry podkład trzeba puścić jeszcze raz od początku. Abselektor spełnił życzenie i puścił raz jeszcze riddim, a Marika wykonała swój solowy kawałek z niezwykle pozytywnym przekazem- „Siłę ognia”. Gdy zbliżał się narzucony ścisłym programem wieczoru koniec występu Bass Medium, Marika zaczęła się żegnać, skromnie stwierdzając, że „jest tu tylko niewinnym supportem”. Co jednak wierni fani dancehallowej queen (jak okrzyknięto wokalistkę) przyjęli z dezaprobatą. Dla nich to była prawdziwa gwiazda wieczoru... Jednak pożegnanie mogło satysfakcjonować, gdyż jako ostatni Marika wykonała utwór „Moje serce pełne jest miłości”. Świetny reggae` owy kawałek, kompletnie jeszcze nie znany, przedsmak zapowiadanej na wrzesień nowej płyty Bass Medium od razu wpadł w ucho słuchaczy.

OSTR w Szczecinie zawsze może liczyć na gorące przyjęcie. Nie inaczej było przy okazji sobotniego koncertu, podczas którego łodzianin zagrał razem z muzykami Sofy, Kochanem i didżejem Haemem. Na występ złożyły się przede wszystkim utwory z najnowszego dzieła Ostrego "Hollyłódź", ale raper był na tyle sprytny, że w nowe numery wplatał zwrotki ze starszych, chociażby z płyt "Tabasko", "7" i "Jazz w wolnych chwilach".
OSTR tego wieczoru nie ograniczył się do rapowania. Absolwent Szkoły Muzycznej momentami chwytał za skrzypce i improwizował, chociażby wtedy, gdy mikrofon przejął jego przyjaciel - Dan Fresh z ekipy Skillmega.

Nie mogło zabraknąć wolnego stylu. Ostry jest mistrzem w wymyślaniu rymów naprędce i starał się to udowodnić publice, która bardzo żywiołowo reagowała na mikrofonowe popisy rapera. Ze sceny pozdrawiał szczecińskich raperów i zespoły. Powiedział też, że solidaryzuje się ze szczecinianami i ma nadzieję, że Pogoń szybko wróci do pierwszej ligi. "My moglibyśmy grać jeszcze z godzinę, ale jest bardzo napięty plan imprezy", powiedział OSTR na koniec. Już schodził, gdy fani wywołali go znów na scenę. zakończył koncert wolnym stylem.

Generalnie cześć koncertu zagospodarowana przez potentatów naszej polskiej sceny muzyki czarnej wypadła wzorowo. O ile Bass Medium nie cieszyło się jeszcze zbyt szeroką publiką, o tyle koncert Ostrego zagęścił miejsce pod sceną do granic możliwości. Można to tłumaczyć diametralną różnicą w poziomie popularności tych dwóch rodzajów czarnej muzyki- reggae i hip hopu. W każdym razie fani obu wykonawców mogli być w pełni usatysfakcjonowani. Dwaj różni wykonawcy, dwóch różnych gatunków o wspólnych korzeniach, zapuścili zapewne na trwałe korzenie pozytywnych wspomnień w sercach swych szczecińskich fanów.