Utwory autorskie Artura Lesickiego oraz standardy jazzowe – taki był program ostatniego punktu Wiosennych Koncertów Gitarowych. Występ ten szczecinianie zobaczyli 1 kwietnia na zamkowej sali Bogusława.

Album  “Stone & Ashes” nagrany przez Artur Lesicki Acoustic Harmony to jedna z ciekawszych polskich gitarowych płyt ostatnich kilkunastu  miesięcy. Została zrealizowana  w kwartecie, ale wczoraj lider tej formacji stawił się w Szczecinie z innym składem. Obok pana Artura (grającego na gitarze), zobaczyliśmy Tomasza Grabowego (bas) i Marcina Jahra (perkusja). Ze wspomnianego albumu przedstawili tylko jeden, ale za ośmiominutowy, utwór  „Freely”, który zabrzmiał jako drugi w programie. Został poprzedzony innym autorskim numerem - „Yellow” i ten bardzo energetyczny wstęp przekonał chyba wszystkich słuchaczy, że to będzie interesujący wieczór.

”Groove Merchant” Jerome Richardsona oraz “Emily” Johnny Mandela to następne utwory, które trio przestawiło. Ten drugi numer był jednym ze spokojniejszych fragmentów całego występu, choć także ta interpretacja należała  do wyrafinowanych harmonicznie. Nie pomylił się, zapowiadający cały koncert, Piotr Pałac, który uprzedził nas, że „wyobraźnia muzyków może poszybować w różne rejony”. Także bowiem ich wersja „One Finger Snap” Herbiego Hancocka, różniła się znacząco od pierwowzoru.

Później panowie zagrali jeszcze, na jazzowo przetworzoną, francuską pieśń ludową oraz jeden utwór Artura Lesickiego – „London Breaks”. Po tej sekwencji nastąpił moment przez wiele osób bardzo oczekiwany. Do muzyków dołączyła bowiem Jola Szczepaniak. Z jej wokalnym udziałem  usłyszeliśmy jeszcze „Masquerade” Leona Russela, “Lullabyof theLeaves,” Bernice Petkere`a oraz „Spoza nas” Mietka Szcześniaka. Tak więc pozytywnych wrażeń nie brakowało, a ich skumulowaniem było  wykonanie „Summertime” Gershwina. Po tak ekspresyjnym finale publiczność nie mogła oczywiście „wypuścić” artystów zbyt szybko. Wrócili jeszcze na scenę by przedstawić temat dotyczący jeszcze jednej pory roku - „Autumn Leaves”.  Trochę melancholijny, ale pozostawiający nas mimo wszystko w przyjemnym nastroju...