W 1960 roku lokalna prasa zachęcała mieszkańców Szczecina do wzięcia udziału w dyskusji na temat odbudowy placu Żołnierza Polskiego. Dwa lata później rozstrzygnięto konkurs architektoniczno-urbanistyczny, który wygrał zespół z Warszawy. - Obecnie ten projekt może dziwić. Teraz inaczej myślimy o mieście, zabudowie śródmiejskiej, eksponowaniu historii w architekturze - mówi architekt Marcin Szneider, twórca drugiej odsłony wystawy „Co by było, gdyby?”.

Przedwojenny plac Żołnierza Polskiego był jednym z najbardziej prestiżowych miejsc w Szczecinie. W kamienicach mieściły się znane restauracje i kawiarenki, a w przestrzeni publicznej stały pomniki Wilhelma I i króla Fryderyka II.

- Obudowa placu była typowo miejska. Stała tutaj kamienica pod nazwą „Szary Zamek”. Znajdowała się na narożniku dzisiejszego placu Żołnierza Polskiego i alei Niepodległości. Bardzo eklektyczna, bogato zdobiona, z hełmem i wieżyczką. Na przedwojennych zdjęciach wyglądała bardzo cukierkowo - opowiada architekt Marcin Szneider. – Większość zabudowy nie przetrwała alianckich nalotów w czasie II wojny światowej. 

Pierwszy był „Mister Szczecina”

Pierwsze pomysły, jak odbudować plac Żołnierza Polskiego, pojawiły się już w latach 40. XX w. Natomiast pierwszym nowym budynkiem był czteropiętrowy blok mieszkalny z funkcją usługową w parterze. W 1961 roku wypełnił róg między placem Żołnierza Polskiego a dzisiejszą al. Wyzwolenia. Dodajmy, że to pierwszy „Mister Szczecina”, a jego autorem jest architekt Henryk Nardy.

Do tematu konkursu powrócono w 1960 roku, kiedy to w Miejskiej Pracowni Urbanistycznej powstał projekt nowej zabudowy. 

- Miejski projekt wywołał dyskusję w lokalnej prasie. W jej wyniku miasto ogłosiło konkurs urbanistyczno-architektoniczny. Szczeciński magistrat zaprosił do niego 8 zespołów - dodaje Marcin Szneider. - Przyznano trzy wyróżnienia i pierwszą nagrodę. 

„Peryferyjne osiedle w centrum miasta”

Pierwsze wyróżnienie otrzymał projekt z Wrocławia (autorzy – Wiktor Jackiewicz, Kazimierz Klimczewski, Witold Molicki). Architekt Szneider podkreśla, że to „najbardziej radykalny pomysł ze wszystkich wyróżnionych”.

- Gdyby została zrealizowana ta koncepcja, to mielibyśmy do czynienia z peryferyjnym osiedlem mieszkaniowym w centrum miasta. W tym projekcie architekci całkowicie zanegowali ideę miasta XIX- wiecznego - podkreśla. 

Drugie wyróżnienie otrzymał projekt szczecińskiego duetu Wacław Furmańczyk i Witold Jarzynka. Architekci zaproponowali dwa wieżowce i niesymetryczną zabudowę obrzeżną wzdłuż obecnej alei Jana Pawła II.

- Trzecie wyróżnienie otrzymał projekt Witolda Adamczyka, Romualda Cerebieża-Tarabickiego, Macieja Prauzińskiego, Stanisława Raciborskiego i Mieczysława Rzewuskiego - dodaje Marcin Szneider. - W tym projekcie są trzy wieżowce i zabudowa obrzeżna nawiązująca do charakteru tego miejsca. Ciekawe, bowiem architekci zaproponowali wspornikowe rozwiązanie. Zaprojektowane bloki stały na tak zwanych kurzych stopkach. Myślę, że mogłoby to wyglądać atrakcyjnie – ocenia architekt.

Warszawski projekt z największą liczbą wieżowców

Zwycięski projekt przygotowali warszawscy projektanci – Alina i Teodor Bursze, Stanisław Płoski oraz Roman Szymborski. Architekci zaprojektowali cztery jednakowe, 11 kondygnacyjne wieżowce mieszkalne, a po obu stronach al. Jana Pawła II - dwa jednopiętrowe pawilony handlowe.

- Najciekawsze jest to, jak wieżowce tworzą relacje przestrzenne względem osi widokowych ulic. Każdy blok zamyka perspektywę danej ulicy – dodaje Marcin Szneider.

Wstęgi okienne, zmienne wysokości

Szczeciński architekt zwraca również uwagę na kompozycję elewacji wieżowców. 

- Fasada frontowa, pomimo że jest płaska, to ma bardzo ciekawe wstęgi okienne o zmiennej wysokości – podkreśla. - Obecnie może to być mało czytelne ze względu na nową kolorystykę elewacji. To bardzo ciekawy element plastyczny, który zapewne wygląda jeszcze ciekawiej na archiwalnych zdjęciach.

Druga odsłona „Co by było, gdyby?”

Zwycięski projekt, wraz z wyróżnionymi, można oglądać w oknach ŚRODKA Śródmiejskiego Punktu Sąsiedzkiego przy ul. bł. Królowej Jadwigi 43/u1. Wystawę w ramach drugiej odsłony „Co by było, gdyby?” przygotował architekt Marcin Szneider wspólnie z projektantką graficzną Adą Krawczak.

- Obecnie te projekty mogą dziwić. Ale kiedyś po prostu taki był klimat. Dodatkowo kontekst polityczny nakazywał negować historyczną zabudowę. Teraz inaczej myślimy o mieście, zabudowie śródmiejskiej, eksponowaniu historii w architekturze – podkreśla Marcin Szneider.

Przypomnijmy, że pierwsza odsłona „Co by było, gdyby?” przedstawiała wyróżnione prace w konkursie na zagospodarowanie placu Zgody.