Czy zachodniopomorscy politycy zrobili sobie wycieczkę do Iraku? Ale czy wyjazd do objętego wojną kraju można nazwać w ogóle wycieczką? Sprawa z pewnością jest kontrowersyjna.

Na konferencji prasowej w Dobrej Szczecińskiej wojewoda Marcin Zydorowicz, przewodniczący rady miasta Bazyli Baran oraz przewodniczący sejmiku Michał Łuczak musieli się tłumaczyć ze swojej podróży do Iraku.

Zastanawiające jest, że aż 13 osób reprezentowało region w „polskiej” prowincji Ad Diwanija, a wśród nich m.in. szef służby celnej, burmistrz Trzebiatowa i radny z Kołobrzegu. Politycy tłumaczyli się w ten sposób, że zaproszenia wysłało wojsko i nie mieli oni wpływu na to, kto został zaproszony. Na konferencji zabrakło przedstawiciela wojska, który mógłby rozwiać wszelkie wątpliwości.

Dlaczego wyjechali właśnie przedstawiciele Zachodniopomorskiego? Ponieważ to z naszego regionu pochodzi najwięcej żołnierzy w Iraku.

Wśród celów wyjazdu zgromadzeni wymienili m.in. przedstawienie Zachodniopomorskiego i Szczecina jako potencjalnego ośrodka akademickiego, w którym może kształcić sie młodzież irakijska, zainteresowanie Irakijczykow współpracą gospodarczą z Polską i regionem, zademonstrowanie, że nie tylko wysyłamy tam żolnierzy, ale też cywilów, przekazanie darów irackim dzieciom oraz zaproszenie ich na kolonie.

Ciekawym słownictwem zabłysnął przewodniczący Łuczak, który stwierdził, że dzieci irackie cieszą się nawet z „pierdoły” nawiązując w ten sposób do wysłanych darów. Szkoda, że nie usłyszeli tego obdarowani.

Wojewoda stwierdził, że zwrócił swoją dietę związaną z wyjazdem służbowym. Pokazał na dowód ksero zwrotu pieniędzy.