Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tego, że każdy z koncertów w ramach Szczecin Music Fest to ważne wydarzenie kulturalne. Tak też było tym razem, ale bezsprzecznie ten wieczór był wyjątkowy. W Operze na Zamku wystąpił bowiem 11.05. znakomity amerykański saxofonista James Carter ze swym zespołem Organ Trio. Należy on do absolutnej czołówki muzyków jazzowych na świecie i wszystkie jego albumy wydane w tej dekadzie znalazły się bardzo wysoko w rankingu Jazz Top Albums.
Już po pierwszych dżwiękach kompozycji „Winter Meeting” licznie zgromadzona w sali publiczność (miejsc wolnych praktycznie nie było) przekonała się, że będzie to wymagający, bardzo wyrafinowany przekaz. Carter wydobywa ze swego instrumentu delikatne tony by po chwili zagrać ostro i nieszablonowo. Choć uważany jest przede wszystkim za świetnego saxofonistę tenorowego, to gra również na saxofonie altowym i sopranowym, a także gra na flecie. Tak też było tego wieczoru. Towarzyszący mu muzycy - Gerard Gibbs (grający na organach Hammonda B-3) oraz Leonard King (perkusja) idealnie rozumieli intencje lidera, doskonale dostrajając się do jego gry w improwizowanych fragmentach. King gra bardzo mocno, dynamicznie, z rockową niemalże ekspresją. Natomiast Gibbs potrafi kreować subtelne nastroje, wypełniające tło kompozycji, ale także wykonuje pierszoplanowe partie, które po raz kolejny przekonwały jak wspaniałe i niepowtarzalne jest brzmienie organów Hammonda.(np. w utworach „Indian Summer” czy „Low Flame”). Co do repertuaru to oprócz własnych kompozycji Carter przedstawił m.in. klasyczny już „“Quiet Dawn” Archie`go Sheppa.
Istotnym elementem występów tego składu jest ... humor, który towarzyszy muzykom prawie przez cały czas. Carter doskonale bawi się tym co robi, śmieje się i żarobliwie gestykuluje, a pozostali muzycy nie pozostają w tyle i również traktują występ jako przyjemność przede wszystkim. Jeszcze jednym dowodem na to jest czas trwania koncertu. Według wcześniejszych zapowiedzi miał on zakończyć się po 70 minutach, a tymczasem muzycy, którzy bisowali kilkakrotnie, niemalże bez chwili przerwy grali około 140 minut !!! Chyba atmosfera na sali sprawiła, że muzycy świetnie się czując w tym miejscu przedłużyli tak bardzo występ.