Piwnica przy Krypcie zlokalizowana na Zamku Książąt Pomorskich znów rozśmiesza do łez - tym razem Kompania Szekspirowska znana m.in. z "Dzieł wszystkich Szekspira (w nieco skróconej wersji)" zdecydowała się na wystawienie komedii kryminalnej wg. Hitchcocka. Owocem tego oryginalnego eksperymentu jest sztuka "39 stopni", która poziomem absurdu może z powodzeniem rywalizować z Latającym cyrkiem Monty Pythona.

 

Szoł, niech zacznie się szoł

Historia opowiedziana w "39 stopniach" jest rewelacyjnym pastiszem filmów szpiegowskich. Oto nikomu nieznany Richard Hannay przez przypadek wplątuje się w intrygę służb specjalnych i by ratować życie, musi uciekać przed czyhającymi na niego agentami. Bohater stara się także rozwikłać zagadkę tajemniczego morderstwa, w które ktoś najwyraźniej chce go wrobić. Seria niezwykłych wypadków, które następują później jest tak absurdalna, że bez wątpienia może się wydarzyć tylko na deskach teatru Piwnica przy Krypcie.

Forma i humor

Występującym w sztuce Joannie Matuszak, Arkadiuszowi Buszko, Pawłowi Niczewskiemu oraz Konradowi Pawickiemu należą się słowa uznania  za ich niezwykły warsztat aktorski. Spektakl zawiera bowiem bardzo przekonujące elementy pantomimy. Dzięki nim publiczność może bez trudu "zobaczyć" nieistniejące lokacje, w których rozgrywają się przedstawione w sztuce wydarzenia. Wymagało to ze strony aktorów nie lada talentu, gdyż w sporej części scen jedynymi elementami dekoracji były trzy drewniane skrzynie.

W osiągnięciu powyższego efektu swój udział miały także efekty świetlne i bardzo dobrze przygotowana ścieżka muzyczna. Doskonała synchronizacja gry aktorskiej, efektów dźwiękowych i iluminacji świetlnych jest tutaj wyraźnie widoczna. Warto odnotować, że aktorzy raz po raz wcielają się w nowe postaci, w czym pomaga im potężna ilość wykorzystanych w spektaklu kostiumów.

Osobny akapit poświęcić trzeba przekomicznym przerywnikom, w czasie których stężenie absurdu wywołuje u widowni niemalże problemy z oddychaniem. Bo jak inaczej reagować, gdy po scenie krąży gigantyczny, gadający herbatnik? Takich elementów w "39 stopniach" jest całkiem sporo i są one absolutnie genialne.

Czujcie się jak u siebie (w piwnicy)

Jak nietrudno się domyślić, spektakl   rekomenduję w calości i bez zastrzeżeń. Jest to bez wątpienia przekomiczna sztuka, przy której nie sposób zachować powagę. Publiczność wychodząc z Piwnicy przy Krypcie po ponad półtoragodzinnym maratonie śmiechu była w doskonałych humorach. Jeszcze raz gorąco polecam - szczególnie, że pogada za oknem raczej nie nastraja nas do żartów.