Czwartkowy wieczór we Free Blues Clubie uświetnił swoim koncertem Gwyn Ashton - wirtuoz bluesowej gitary. Urodził się w Walii, skąd w połowie lat ’60 przeniósł się do Australii. Na gitarze zaczął grać mając 11 lat, a inspirowali go tacy muzycy jak Chuck Berry, Buddy Holly, Johnny Winter, Jimi Hendrix, Buddy Guy i przede wszystkim Rory Gallagher.
Free Blues Club już o godz. 20.00 pękał w szwach od przybyłej tłumnie publiczności. Na stołach czekał na słuchaczy gratisowy poczęstunek w formie wymyślnie przygotowanych, smacznych przekąsek.

O 21.10 na scenie FBC pojawił się zespół gospodarzy imprezy- Free Blues Band. Dali godzinny koncert, jako przedsmak oczekiwanego przez słuchaczy występu gościa z Australii.
Zespół zaczął od nieco spokojniejszych, autorskich kompozycji ze swojej ostatniej płyty „Big Game”, by zakończyć swój suportowy występ dwoma dynamicznie zagranymi coverami z repertuaru Deep Purple
.
Po krótkiej przerwie na scenie pojawił się Gwyn Ashton ze swoim perkusistą. Szybka instalacja instrumentów, nagłośnienie i o 22.30 zaczęło się. Ostre brzmienie delikatnie przesterowanej gitary, podpartej jedynie perkusją dało ciekawe brzmienie. Pomimo braku standardowo występującej w tego rodzaju muzyce gitary basowej, nie dało się tego specjalnie odczuć. Partie basowe Ashton uzupełniał ciekawą techniką gry na gitarze bez użycia popularnej kostki. Mocny i melodyjny głos gitarzysty, uzupełniany harmonijką, którą Gwyn Ashton umieścił na specjalnym holderze zawieszonym na ramionach, stworzył bluesowo-rockowy klimat. Było głośno i dynamicznie. Publiczność usłyszała znakomitą większość autorskich utworów Ashtona m.in. z ostatniej płyty „Prohibition”. Nie zabrakło także standardów takich jak choćby „Purple Haze” czy „Hey Joe” z repertuaru Jimmi Henrixa. Wszystko wykonane w charakterystycznym dla Ashtona dynamicznym stylu. Gitarzysta biegle posługiwał się techniką „slide”. Kilka utworów zagrał na siedząco, trzymając gitarę na kolanach, stosując tzw. technikę gry na gitarze hawajskiej. Towarzyszący Gwynowi perkusista odegrał solo. Publiczność po każdym utworze nagradzała artystów gromkimi brawami. Ogromny aplauz oraz okrzyki zgromadzonych to najlepszy dowód na kaliber gwiazdy, która tego wieczoru zaprezentowała szczecinianom wspaniałą ucztę muzyczną.