W sobotę 8 grudnia 2007r. niecodzienny koncert w Alter Ego przyciągnął fanów elektro-industrialnych dźwięków. Wystąpiły dwa niemieckie zespoły: ANGSTFABRIKK (http://www.myspace.com/angstfabrikk) oraz E-THIK (http://www.myspace.com/ethikworld ). O 22:00 to pierwszy z zespołów - ANGSTFABRIKK - stanął na scenie.
Muzykę, jaka zaprezentowali Ci trzej Niemcy, faktycznie można nazwać oldschoolowym ebm, nieco surowym w swojej postaci, a przez co mało zróżnicowanym – co wcale nie było wadą. Pierwotny Ebm był bowiem muzyką dla ciała, mającą na celu porwać do tanecznego transu a nie urzekać kunsztowną techniką gry. ANGSTFABRIKK w swej twórczości postawił na klimat, i jego cel został osiągnięty – gdy zgromadzona przed sceną publika oddała się hipnotycznemu tańcu.

Niestety nie wszyscy byli jednak gotowi na agresywnego E-THIK’a, który wystąpił jako drugi. Zaprezentowany przez zespół dość industrialne elektro z momentami dark-wave, dla wielu osób okazało się być zbyt ciężkim kawałkiem hałasu do strawienia. Mnie osobiście (jako że już wiele lat temu zahartowałam uszy na formacjach typu Imminent Starvation, Mental Destruction, P.A.L., Ice Age, czy polski Wilgoć, przy którym Skon to postindustrialny New Romantyczny pasaż milusińskich dźwięków) koncert E-THIK’a podobał się! Aczkolwiek, uważam, że był nieco za długi i przez co, zamiast niedosytu, pozostawił po sobie przesyt.

Nie każdy, tego wieczoru, był zadowolony z wyboru imprezy, na którą się wybrał. Z moich obserwacji wynikło, iż nie wszyscy wiedzieli na co dokładnie udają się tej soboty do Alter Ego. Być może wynika to z tego, że styl electro-industrialny (choć jego korzenie sięgają jeszcze lat 70-ych) pozostaje nadal muzyką, że tak to określę: elitarną... i bez wątpienia bardzo specyficzną. Poza tym faktem jest, iż nurt ten wewnętrznie jest bardzo silnie zróżnicowany. A różnice te są na tyle głębokie, że trudno jest skupić publikę, która gustowała by we wszystkich odmianach muzyki elektronicznej.

Koncert skończył się bardzo późno w nocy w okolicach godz. 1. Z powodu tak późnej pory nie udało mi się niestety dotrwać do after-party. Toteż u schyłku koncerty E-THIK’a, podobnie jak spora część publiczności, pożegnałam się z Alter Ego udając się w nie długą, na szczęście, podróż w kierunku własnego łóżka.