Poważne problemy z płatnościami zaczęły się już w marcu 2021, ale pani Katarzyna chciała wierzyć, że to chwilowe trudności. Potem rozpoczęła procedurę eksmisji, ale najemcy nie tylko nie odbierali korespondencji, ale i skutecznie unikali kontaktu z właścicielką lokalu, zmieniając numer telefonu czy po prostu zamykając się w domu, gdy się tylko zbliżała. Ostatecznie do eksmisji doszło w połowie października. To, co na miejscu zobaczyła kobieta, doprowadziło ją na skraj załamania nerwowego – wynajmowane mieszkanie zostało doszczętnie zniszczone, a część rzeczy wyniesiona. Na miejsce wezwano policję. Jak się okazało, najemca poszukiwany był za inne przestępstwa. Na ile wyceniono straty? To lekko 50 tysięcy złotych.

Zaczęło się od małych długów

To kolejna historia opisująca problem z dzikimi lokatorami. Tym razem sprawa dotyczy ul. Wyszyńskiego w Policach. Jak mówi pani Katarzyna, mieszkanie, które wynajmowała, zostało kupione na kredyt. Miała to być lokata w przyszłość jej rodziny. Jak zaznacza, do tej pory nie było żadnych problemów. Niestety do czasu poznania rodziny, która lokal zniszczyła i naraziła właścicielkę na poważne straty. W mieszkaniu miał mieszkać mężczyzna ze swoją narzeczoną i ich dziećmi.

– Zaczynało się bardzo pozytywnie. On pracował w Zakładach Chemicznych, ona wychowywała dzieci. Do marca tego roku wszystko było w porządku, odbierałam pocztę, odwiedzałam ich w mieszkaniu, wszystko było naprawdę tak jak być powinno. W marcu zaczęły się komplikacje z płatnością, telefony ze spółdzielni, opóźnienia z płatnościami za media. Postanowiłam wtedy dopisać do najmu drugą osobę, czyli poza kobietą także mężczyznę – relacjonuje pani Katarzyna z Polic. – Okazało się, że dług dla spółdzielni to ponad 5 tysięcy złotych. Potem zaczęły się same problemy. Wymienili wkładki w drzwiach, unikali mnie na mieście, nie było żadnych płatności. Od maja próbowaliśmy im bezskutecznie wręczyć wypowiedzenie. Konflikt narastał, a my zostaliśmy bez płatności i z długami dla spółdzielni i za media – dodaje nasza rozmówczyni.

„Mieszkanie całkowicie zniszczone, połamane meble, powyrywane klamki z okien, zupełnie niedrożna kanalizacja”

24 sierpnia w końcu udało się wręczyć wypowiedzenie kłopotliwym lokatorom. Dokonano tego poza miejscem zamieszkania, dlatego właścicielka mieszkania nie wiedziała, w jakim stanie jest jej własność. Kłopotliwy lokator do 30 września na mocy prawa miał opuścić lokal.

– W połowie września widzieliśmy mieszkanie. Był bałagan, ale nie było zniszczeń. W połowie października dowiedzieliśmy się, że lokatorzy w popłochu uciekają i zobaczyliśmy to, co widać na zdjęciach. Koszmar. Mieszkanie całkowicie zniszczone, połamane meble, powyrywane klamki z okien, zupełnie niedrożna kanalizacja. Oni się załatwiali do wiader. Firma, która udrażniała kanalizę mówiła, że to nie jest świeży zator – mówi ofiara dzikich lokatorów.

Jak wylicza właścicielka, koszt wymiany tylko zniszczonych rzeczy ruchomych, takich jak popsute rolety, wybite szyby czy połamane meble, to koszt rzędu 20 tysięcy złotych.

– Zniszczone są panele, podłogi, stolarka kuchenna do zabudowy. Koszty szacować będzie biegły sądowy. Spodziewam się, że to będzie oscylować w granicy 50 tysięcy złotych – dodaje pani Katarzyna.

Lokatorzy zadłużyli mieszkanie na blisko 10 tysięcy złotych. Przyjaciele pani Katarzyny założyli zbiórkę w sieci, by wesprzeć młodą rodzinę w remoncie ich dobytku. Jej szczegóły można znaleźć tutaj: https://zrzutka.pl/njfvfa

„Dziki lokator” był poszukiwany przez policję

Na miejsce wezwani zostali policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Policach. Jak się okazało, najemca był funkcjonariuszom dobrze znany. Został zatrzymany nie tylko za to, czego dokonał jako dziki lokator. O szczegółach mówi rzeczniczka KPP w Policach, Katarzyna Leśnicka.

– Właścicielka mieszkania złożyła zawiadomienie o zniszczeniu mienia – mówi rzeczniczka. – 36-latek został zatrzymany. Usłyszał kilka zarzutów. Ma areszt na dwa miesiące, ale wynika on także z innych zarzutów, które skumulowały się w przypadku tego mężczyzny. Mowa m.in. o niszczeniu mienia czy przywłaszczaniu mienia. Sprawa jest rozwojowa – dodaje Leśnicka.

Prawnicy: umowa jest najważniejsza

Prawnicy przyznają, że spraw dotyczących dzikich lokatorów jest z każdym rokiem coraz więcej. Wynika to z faktu, że rynek jest pełen ofert nieruchomości, a świeżo upieczeni rentierzy nie mają wiedzy, jak zabezpieczyć swoje prawa.

– Mówi się, że umowy pisze się na wypadek wojny, a nie na czas pokoju. Ta sama zasada dotyczy również umów najmu – autor takiej umowy powinien z wyprzedzeniem przewidzieć ewentualne konflikty, jakie mogą wystąpić miedzy stronami i zawczasu odpowiednio takie sytuacje uregulować. W pierwszej kolejności należy zastanowić się nad możliwością zawarcia umowy, tzw. najmu okazjonalnego – przy tego rodzaju umowie w razie zaprzestania płacenia czynszu przez najemcę, jego eksmisja z lokalu będzie znacząco łatwiejsza. W każdym wypadku należy zawsze poprawnie oznaczyć strony i przedmiot najmu – mówi mec. Marek Jarosiewicz z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski. – Dodatkowo, we wprowadzanych w czasie od ogłoszenia w Polsce stanu epidemii przepisach znalazła się również regulacja, zgodnie z którą w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 nie wykonuje się tytułów wykonawczych nakazujących opróżnienie lokalu mieszkalnego – co w oczywisty sposób dodatkowo zwiększyło występujące już trudności. Z prawnego punktu widzenia najlepszym instrumentem chroniącym wynajmującego jest oczywiście dobra umowa, zabezpieczająca w maksymalny możliwy sposób jego interesy, najlepiej – umowa najmu okazjonalnego – podkreśla prawnik.