Dżem skończył się wraz ze śmiercią Ryśka. Twierdzących tak nic nie przekona do tego, że zespół wciąż tworzy godne uwagi płyty i z powodzeniem koncertuje. Wczoraj szczecinianie mieli okazję zobaczyć blues-rockowego giganta polskiej sceny w eleganckiej otoczce orkiestry symfonicznej.

Duma z Baltic Neopolis

Orkiestrą towarzyszącą Dżemowi była szczecińska Baltic Neopolis Orchestra. Coraz mniej osób, które o niej lub jej nie słyszały, i bardzo dobrze. Mamy się bowiem czym chwalić. Muzycy pod kierunkiem Andrzeja Marki doskonale tworzyli symfoniczny klimat, przydając blues-rockowym utworom wyrafinowanego posmaku.

 

Setlista dla wybrednych

Dobór repertuaru zadowolił chyba najbardziej wymagających fanów Dżemu. Koncert zaczął się od A jednak czegoś żal z płyty Autsajder. Już wtedy można było poczuć, jak dobry występ czeka licznie przybyłą publiczność. Teatr Letni wstrzymał oddech, ale tylko na chwilę. Niewielu było bowiem takich, którzy swoimi gardłami nie wspomogliby Maćka Balcara i spółki.

Zespół przygotował dla fanów znakomitą mieszankę utworów. W symfonicznych aranżacjach zagrał m.in. Do kołyski, Lunatyków, Wehikuł czasu, Kim jestem – jestem sobie, Partyzanta oraz absolutne hity: Whisky i Naiwne pytania. Publiczność domagała się bisów i dwukrotnie udało jej się przywołać Dżem z powrotem na scenę. Znakomitym i wzruszającym zakończeniem był kultowy List do M.

 

Świeża krew weteranów

Choć Dżem na polskiej scenie istnieje już ponad 30 lat, nie znaczy to, że zrobił się nieświeży. W niedzielny wieczór forma wokalna Maćka Balcara zachwycała, solówki Jerzego Styczyńskiego i Adama Otręby były błyskotliwe i soczyste. Na miejscu klawiszowca godnie zastąpił Pawła Bergera Janusz Borzucki. Sekcja rytmiczna oczywiście bez zarzutu. Oczywiście, bo to Dżem.

 

Wielu jest takich, którzy za Dżemem poszliby w ogień, którzy historię polskiej muzyki popularnej dzielą na epoki „Przed Dżemem” i „Po Dżemie”. 8 września w Szczecinie w wypełnionym amfiteatrze, po niemal 3-godzinnym koncercie zespołu z Baltic Neopolis Orchestra można powiedzieć, że na „Po Dżemie” trzeba jeszcze poczekać. Oby jak najdłużej.