Remont sypiącej się od lat „nadodrzanki” (ciąg ulic od Wałów Chrobrego do osiedli na północy) i budowa zapowiadanego już wiele miesięcy temu Mostu Kłodnego. To dwie duże inwestycje, których wykonanie uzależnione jest od pozyskania dofinansowania unijnego. – Jeśli takich środków nie będzie, to prawdopodobieństwo realizacji tych zadań przy obecnej polityce rządu wynosi zero – mówił prezydent Piotr Krzystek w programie „Studio wSzczecinie.pl”.

Mieszkańcy północnych osiedli Szczecina od dawna domagają się remontu „nadodrzanki”. W złym stanie są zwłaszcza fragmenty jezdni z torowiskiem tramwajowym.

 „Torowa rewolucja” upadnie bez unijnych pieniędzy

– Jest to z całą pewnością szlak komunikacyjny, który wymaga modernizacji. Natomiast wszystko jest uzależnione od przyznania na ten cel środków unijnych. Jeżeli takie się pojawią, to przygotujemy kolejny etap „torowej rewolucji”. Pewnie na jakimś fragmencie od ul. Dubois do Gocławia, bo całość może się nie zmieścić w projekcie – tłumaczył prezydent Krzystek w rozmowie z Michałem Kaczmarkiem.

W podobny sposób przebiegał montaż finansowy prowadzonych właśnie remontów torowisk, a wraz z nimi całych ulic, w kierunku Niebuszewa i Pomorzan. Ze środków unijnych pozyskano na te prace 175 mln zł.

Było dofinansowanie na drogi, potrzebne jeszcze na most

 Dofinansowana z pieniędzy europejskich została również przebudowa dróg na Międzyodrzu. Częścią układu komunikacyjnego ma być w przyszłości w tej okolicy Most Kłodny, ale na budowę samej przeprawy nie zabezpieczono środków zewnętrznych. Miasto zamierza się o nie starać w tej perspektywie unijnej.

– Most Kłodny będzie miał istotne znaczenia dla transportów ponadgabarytowych z portu. Jest nam potrzebny, żeby podnieść możliwości obciążeniowe i przygotować nowy wyjazd z portu. Dlatego będziemy wnosić o pieniądze z projektów unijnych. Obecna sytuacja finansowa niestety nie pozwala nam, żeby zrobić to z własnych środków – podkreślał prezydent Krzystek.

Najpierw Warszawa musi porozumieć się z Brukselą

Zdaniem prezydenta, obie opisywane inwestycje „bez wsparcia zewnętrznego są nie do zrealizowania”. Tymczasem polski rząd wciąż jeszcze nie porozumiał się z Brukselą w sprawie przekazania pieniędzy na programy pomocowe. Na razie więc nie wiadomo jeszcze, kiedy będzie można aplikować o dofinansowania.

– Wszystko jest kwestią tego, czy w ogóle jakieś środki unijne otrzymamy, bo zdaje się, że nie jest to do końca pewne. Relacje rządu polskiego z Unią Europejską są napięte – komentował prezydent Krzystek.

Obecna perspektywa unijna to lata 2021-27. Rozpoczęte w tym czasie inwestycje mogą być rozliczane do dwóch lat po jej zakończeniu.