Tego wieczoru Klub XIII Muz przetrwał prawdziwe oblężenie osób, które chciały wejść na spotkanie autorskie z poetą i pisarzem Marcinem Świetlickim oraz zobaczyć koncert jego zespołu Świetliki. Nic dziwnego zważywszy, że wstęp na to pierwsze był wolny. Głównie młodzi ludzie wypełnili salę, w której Konrad Wojtyła poprowadził spotkanie rozpoczynając je od pytań na temat wydanego niedawno zbioru „Nieoczywiste. 77 Wierszy religijnych Marcina Świetlickiego według Wojciecha Bonowicza”
Kolejne kwestie poruszone podczas tej „konferencji” to, stosunek poety do kościoła, jego lektury czy też np. udział w filmie „Małżowina”. Wspomniano też o wyróżnieniach jakie go ominęły i tych, które mu przyznano (nagroda imienia ks. Twardowskiego). Pan Marcin chętnie odpowiadał na wszystkie pytania, mimo, że jak stwierdził nie lubi spotkań promocyjnych i woli tworzyć niż opowiadać o swej twórczości. Na koniec pochwalił się, że przez całą godzinę nie zapalił ani jednego papierosa („specjalnie dla Was”).

Oczywiście już na koncercie pofolgował sobie w tym zakresie, uznając, że musi trochę podymić z uwagi na to, że stanowi to niezbędny element scenografii. Jako pierwszy zabrzmiał utwór „Złe misie” jeden z bardziej znanych numerów tej krakowskiej formacji. Po nim „Popatrzecie (I)” czyli rzecz z ostatniego ich albumu. Cała trasa Świetlików odbywa się pod hasłem XV Lat na Scenie (poprzedniego dnia zagrali w Łodzi) i może dlatego w dalszej części wieczoru zagrali wiele starszych kompozycji. Z debiutanckiego „Ogrodu Koncentracyjnego” wybrali m.in. „Parasolki”, „Słonidarność”, „Świerszcze”, „Oplutego”i „Olifanta”. Z drugiej płyty usłyszeliśmy „Mc Donalds”, „”Chmurkę” i „Anioła/trupa”.

Gitarzysta zespołu - Artur Gasik tego dnia obchodził urodziny i ten fakt co pewien czas był przywoływany przez pozostałych muzyków, którzy żartowali, że z tej okazji dadzą mu pierwszy raz trochę wiecej pograć. Ogólnie atmosfera była niemalże familiarna, a sam Świetlicki był w nastroju jak najbardziej przysiadalnym. Długo komentował poszczególne utwory, przechodząc w bardziej lub mniej odległe dygresje (np. na temat poprzednich wizyt w Szczecinie, m.in. na płynącym po Odrze „Statku poetów”).W pewnym momencie powiedział, że dawno swoich kolegów z zespołu nie widział i chce z nimi porozmawiać. W sumie więc, z uwagi na częste przerwy między piosenkami, koncert potrwał ponad dwie godziny. Z nowszych numerów nie mogło zabraknąć „Filandiii” z uaktualnionym tekstem („już ngdy nie przyjedzie do nas niemiecki papież, już nigdy nie będziemy mieli takiego premiera ani brata premiera ...”). Poza tym panowie wykonali też „Freedom”(dla mnie osobiście jeden z ciekawszych fragmentów występu z uwagi na reaggową pulsację tego numeru), „Ochroniarza”, „Czwartek” i już na sam koniec „Popatrzcie(II)”. Zabrakło „Psa”, dla którego nie starczyło czasu, choć na próbie przed koncertem był grany.

Foto: Mateusz Maciejuk