Dramatyczna sytuacja ekologiczna na Odrze to nie tylko problem społeczny, ale i gospodarczy. Z dnia na dzień życie nad Odrą niemal zamarło, co jest wielkim problemem dla rybołówstwa, turystyki, gastronomii oraz sportów wodnych, które w ostatnich latach aktywnie rozwijały się zarówno na bulwarach, jak i kąpieliskach. – Dzisiaj przez cały dzień wypożyczyliśmy jeden kajak. Jeden na osiemdziesiąt – mówiła w sobotę Bogdana Krents z firmy Szczecin Toys Garden Dziewoklicz. Ruch na tym kąpielisku, ale i w Siadle Górnym oraz innych kąpieliskach w okolicy Szczecina niemal zamarł. – Dzisiaj wszyscy jechali nad morze, bo tam trucizna jeszcze nie dopłynęła – mówił nam jeden z przedsiębiorców.

„Pływa jeden rowerek na dwadzieścia cztery i jeden kajak. W normalny weekend wszystko byłoby zapełnione”

Pewne było, że katastrofa ekologiczna na Odrze pochłonie nie tylko tony rybich istnień, ale też stanie się kolejnym ciosem dla gospodarki. Dotknięte najpierw lockdownami, potem inflacją, a teraz katastrofą ekologiczną są turystyka i gastronomia w Szczecinie i okolicach. Wojewoda zachodniopomorski wydał rozporządzenie, na mocy którego zabronione jest rekreacyjne korzystanie z Odry. Niejasne jest więc, czy działać mogą np. wypożyczalnie łódek i kajaków. Wszystkie były czynne w weekend, ale co z tego, skoro i tak nie było chętnych do korzystania z rekreacyjnej infrastruktury.

– Działamy normalnie, ale klientów jest dużo mniej, bo wszyscy się wystraszyli. W sobotę powinien być tłum, a były pojedyncze osoby. Klientów prawie nie ma – mówi nam przedsiębiorca z gminy Kołbaskowo. – Pogoda jest ładna, jest długi weekend, a wyszło jak wyszło – dodaje.

– Koszmar. Nikogo nie ma, nikt nie przychodzi, ludzie się boją – mówi Bogdana Krents. – Pływa jeden rowerek na dwadzieścia cztery i jeden kajak. W normalny weekend wszystko byłoby zapełnione. To jest powiązane z sytuacją odrzańską, ludzie się boją i jak słyszą: „zakaz pływania”, to myślą, że nie można pływać w plenerze czy na urządzeniach sportowych – dodaje przedstawicielka firmy Szczecin Toys Garden Dziewoklicz. – Liczymy, że to szybko się skończy. Nie mamy na to żadnego wpływu i nie mamy żadnych informacji.

Nadodrzańscy przedsiębiorcy w desperacji. „W ciągu jednego dnia anulowano 75 proc. zaplanowanych imprez, które miały się odbywać do końca września”

Parlamentarzyści nie mają wątpliwości, że katastrofa ekologiczna na Odrze będzie wiązać się z gigantycznymi stratami dla wielu przedsiębiorców. Posłowie mówią, że to dla niektórych firm oznacza przedwczesny koniec sezonu turystycznego.

– Ja myślę, że turystyka już jest dotknięta kryzysem odrzańskim, a spodziewam się, że będzie jeszcze gorzej, bo Odra wpływa do morza i na pewno jest obawa hotelarzy, że turyści będą rezygnować z wypoczynku. Obawiamy się także o turystykę wzdłuż Odry. Agroturystyka, miejsca związane z wypoczynkiem nad Odrą na pewno będą cieszyć się mniejszym zainteresowaniem. Mamy też w regionie turystykę wędkarską, a ona jest zamrożona przynajmniej do końca września. Widzimy więc już poważne problemy w sektorze gospodarczym. Dla turystyki to jest fatalny, kryzysowy czas – mówi Jarosław Rzepa, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego. – Kryzys odrzański to będzie również poważny kryzys wizerunkowy. Nasze regiony zapadną w pamięć jako te, które miały pomór ryb – dodaje Rzepa.

Temat problemów przedsiębiorców z Dziewoklicza przywołuje również poseł KO Arkadiusz Marchewka. „W ciągu jednego dnia anulowano 75 proc. zaplanowanych imprez, które miały się odbywać do końca września” – napisał parlamentarzysta o sytuacji pana Ryszarda prowadzącego punkt gastronomiczno-rekreacyjny na szczecińskim kąpielisku. „Poza tym nie sprzedał dziś ani jednego posiłku i nie wypożyczył ani jednej łódki czy kajaka. Pomimo tego będzie musiał zapłacić pensje dla siedmiu pracowników. Kiedy zapytałem, czy po wprowadzeniu zakazu kąpieli przez wojewodę pojawił się ktokolwiek z państwowych służb z propozycją jakiejś pomocy albo wsparcia, usłyszałem, że przyszła tylko policja, która oznajmiła: „nie może pan nikogo wpuszczać do wody!” Państwo nie może w kryzysowej sytuacji zostawiać takich ludzi samych” – dodaje Marchewka.