„Halloween - to kiczowate, amerykańskie święto, którego nie powinniśmy zgapiać, bo nijak się ma do naszej mentalności” - mówi mój redakcyjny kolega i wyraża zdanie większości Polaków…

„To nie Ameryka, tylko Polska!”

31. listopada godz. 19:00 - przechodzę ulicami szczecińskich osiedli i spotykam grupki przebranych upiornie dzieci. „Strach się bać!” - myślę i zagaduję do napotkanych rozbawionych czarownic, wampirów i duchów. Humory dopisują jest jednak coś, co przeszkadza im się dobrze bawić. „To nie Ameryka, tylko Polska! I nie obchodzimy tutaj tego święta! - to najgorsze co usłyszeliśmy” - przyznaje z oburzeniem dziewczynka z 6 „b” z pobliskiej szkoły.

I faktycznie ma trochę racji. Jak ma się bowiem historia Halloween do Stanów Zjednoczonych? Właściwie nijak. Wszystko zaczęło się w celtyckich domach. Celtowie to dawni mieszkańcy Irlandii, Szkocji i Walii, którzy świętowali nowy rok 1 listopada. W wigilię tego dnia dusze zmarłych miały powracać na ziemię, bowiem tej nocy świat żywych i tych, którzy odeszli był tak bliski jak nigdy. Duchy chciały znaleźć nowe ciała, a jedynym sposobem na uchronienie się od nich było przebranie się. Stąd dziś na ulicach naszego miasta można spotkać duchy, wampiry i upiory.

Niezaprzeczalny jest jednak fakt, że Halloween w obecnej formie zyskało sławę dzięki Stanom Zjednoczonym. Tam akcesoria do ozdoby domów; świece, dynie, figurki, itp. można kupić już na początku września.


Cukierek…

Co zbierają zatem polskie dzieci? Oczywiście słodycze. „Ludzie nie za chętnie nam dają. Drzwi zamykają przed nosem” - opowiadają Weronika, Magda i Kinga spotkane na osiedlu Słonecznym. Często zebrane drobiazgi stają się przedmiotem rywalizacji. „Mnie napadli, pobili i zabrali cukierki! Mam mało, a miałem tak dużo! Napadł mnie taki jeden gościu z maską z kręconymi lokami” - mówi Zbyszek przebrany za ducha. Po chwili dodaje: „Inni mają więcej!” Nie chodzi zatem tylko o dobrą zabawę, ale również o pokazanie, kto jest najlepszy w zdobywaniu…słodyczy.

…albo PSIKUS!

Amerykańskie rodziny doskonale wiedzą, że lepiej nie narażać się odwiedzającym duchom i warto już wcześniej przygotować odpowiednią ilość słodyczy. Dlaczego? Choćby z tego powodu, że można być obrzuconym jajkami. Szczecińskie bloki nie ucierpiały za bardzo z powodu nieszczodrych mieszkańców, a jednak czasem zdarzają się drobne wypadki. „Jedno jajko się podłożyło!” - przyznają uczniowie 6 „b”.

Zjawy oswojone

Dlaczego właściwie polskie dzieci zbierają słodycze? „To świetna zabawa! Można uciekać, przebrać się i naprawdę fajnie spędzić czas” - mówią czarownice i duchy z 6 „b”. I nic dziwnego. Są zadowoleni, widać, że wspólne wyjście nie tylko wzbogaci ich o słodkie czekoladki, ale też zintegruje i pozwoli nawiązać bliższe kontakty, które nie zawsze możliwe są w szkole. Każdy lubi się bać. Jedni wolą obejrzeć kilka horrorów, inni obejść 15 klubów w mieście, a ci najmłodsi po prostu chcą raz w roku wyglądać strasznie. Nikt z nich nie wspomniał o Stanach Zjednoczonych, nikt nie zmierza zamieniać się w zbuntowanego poganina. Czy warto zatem walczyć z tymi oswojonymi małymi zjawami, pojawiającymi się raz w roku na szczecińskich ulicach…?