Składniki: <BR> 60 ml wódki<BR> 30 ml cointreau<BR> 30 ml soku żurawinowego<BR> sok z połowy limonki<BR> pół łyżeczki drobnego cukru <BR>
... nie jesteśmy do końca przekonane, czy można zaczynać od podania przepisu na alkoholowy przebój roku ’89, ale skoro już wpadłyśmy na taki pomysł... zresztą nic nie jest tutaj dziełem przypadku. W jednej z nas obudziły się skojarzenia z zamierzchłymi czasami Pretty woman, w drugiej z bardziej współczesną wersją Kopciuszka - Sexem w wielkim mieście - wszak główne bohaterki owego serialu raczyły się tym drinkiem od pierwszego do ostatniego odcinka włącznie. Niektóre bowiem trendy, o czym świadczyć ma podany przykład, obowiązują dłużej niż jeden sezon. Chlubny wyjątek potwierdza jednak regułę, że szalone, awangardowe eksperymenty bez względu na to, jakiej dziedziny życia dotyczą, mają zwykle bardzo krótki żywot - patrz: "kłamstwo ma krótkie nóżki". Mówiąc już najzupełniej poważnie zastanawia nas na czym polega fenomen podążania za modą, która niczym różowy króliczek umyka w gąszcz trendów, a czasem i estetycznych pomyłek? Co stało się ze zwolennikami klasyki - albo inaczej - czym tak naprawdę jest klasyka?

Zaczniemy od naszej części boiska. Od pewnego czasu, nawet tak trywialna czynność, jak wybór szamponu do włosów zajmuje nam pół godziny, bo podświadomie uzależniamy go od najnowszych medialnych doniesień z salonu Pierwszego Fryzjera RP.
Co druga znana nam osoba, nawet obudzona w środku nocy, bez wahania odpowie na pytanie o najmodniejszy w tym sezonie kolor - natomiast pytanie o nominacje do tegorocznej nagrody literackiej Nike mogłoby się odbić głuchym echem na wielu salonach towarzyskich...

Ale wracając do mody i lansowania się - nie ma nic złego w tym, że część z nas, przełamuje klasykę - szlachetna prostota wymaga czasami uzupełnienia elementami awangardowymi. Co jednak, jeśli wspomniana wcześniej prostota zamienia się w zwyczajne prostactwo? Przecież nikt z nas nie wierzy, że połowa mieszkanek Szczecina kupuje jeansy D&G i to w dodatku same modele wyszywane cekinami...? Obnoszenie się z metkami, szczególnie tymi, które naszywają wyrobnicy z szarej strefy w China town, nie uczyni z nas ikony mody - wręcz przeciwnie - może grozić zdobyciem tytułu Królowej/Króla kiczu.

Podsumowując - pamiętajmy, że zawsze mamy wybór - i dlatego tobie, drogi czytelniku także pozwalamy wybrać morał tej historii:
a) cytując Kazika : "niech się wstydzi ten co robi"...
b) cytując PKP: "strzeż się pociągów"... (przyp. red.) do kiczu.