Artur Daniel Liskowacki to pisarz, z wykształcenia polonista i teatrolog .Twórca bardzo związany z naszym miastem , a przy tym ceniony w kraju.Jego dwie eseistyczne książki „Ulice Szczecina”, „Cukiernica pani Kirsch” oraz najbardziej obecnie znana powieść„Eine kleine” - nazywane są tryptykiem szczecińskim. Ta ostatnia pozycja otrzymała I nagrodę w kategorii prozy VI Konkursu Literackiego Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek (2002) oraz niemalże zdobyła nagrodę Nike (dotarła do finału konkursu w 2001 roku). Premiera scenicznej wersji tego dzieła była jednym z większych wydarzeń kulturalnych ostatnich miesięcy w naszym mieście.
Jej reżyser, Paweł Kamza, nie miał z pewnością łatwego zadania, adaptując tę bardzo bogatą prozę na język teatru. Książka liczy sobie trzysta stron, więc wiadomo było, że trzeba będzie dokonać pewnych skrótów i cięć by zmieścić ją w czasie przeznaczonym na sztukę. Na pewno zostały zachowane jej walory historyczne. Warta podkreślenia jest dbałość o szczegóły dotyczące nazw miejsc, ale treść spektaklu nie tylko opiera się na przypomnieniu detali niemieckojęzycznej topografii, ale przede wszystkim przekaz pełen emocji. Opowieść o zwykłych ludziach, o ich radościach, złudzeniach i nadziejach w schyłkowym czasie. Młodzi cieszą się życiem, bawią, ale co pewien czas pojawia się nad nimi cień zagrożenia. Często dyskutują o tym co będzie dalej. Polityka, która właśnie w pierwszej połowie XX wieku tak bardzo się “rozpanoszyła” wkracza w ich prywatne życie i określa dalszy los.

Scenografia stworzona przez Małgorzatę Szydłowską właściwie odgrywa tu wiodącą rolę. Oddaje beztroskę dni, w których Niemcy dominują na froncie i nic nie zagraża mieszkańcom miasta, ale też ukazuje niepokój zgodny z hasłem „Cieszcie się wojną, bo pokój będzie straszny”. W kulminacyjnym momencie Zapalają się światła, buczy syrena okrętowa i symboliczny statek, którego makieta stoi z boku sceny, odpływa wraz z pasażerami, którzy już tu nie wrócą ... Reżyser w wywiadach prasowych często podkreślał, iż pragnął ukazać nie dramat niemieckich Szczecinian, ale ogólnoludzki – wszystkich, którzy są zmuszeni do przesiedlenia, nie mogą już mieszkać w miejscu znanym od dzieciństwa. Czy to zamierzenie zostało zrealizowane, to już kwestia indywidualnego odbioru widzów.

Warto dodać, że nie tylko na deskach sceny rozgrywa się ta inscenizacja. Przed spektaklem w Muzeum Narodowym, w tym samym budynku, w którym mieści się teatr, można obejrzeć wystawę "Codzienność historii", która powstała w sześćdziesiątą rocznicę ostatecznego przejęcia Szczecina przez polską administrację w 1945 roku. Ekspozycja, składa się z przedmiotów, udostępnionych ze zbiorów instytucji oraz prywatnych osóbdotyczy Pomorza Zachodniego na przestrzeni ostatnich 60 lat. od czasów wojny aż po zrywy robotnicze w grudniu 1970 r. i w sierpniu 1980 r. Poza tym tuż przed premierą Młodego Widza i Premierą Studencką „Eine kleine” w podziemiach miasta przeprowadzone zostały warsztaty, których celem było przybliżenie atmosfery i realiów ostatnich dni niemieckiego Szczecina, poprowadzone przez sekretarza literackiego Teatru.

Foto: Teatr Współczesny