Była to kolejna już wizyta tego artysty w naszym mieście. Poprzednim razem odwiedził Szczecin 11 lat temu, a zatem fani jego muzyki i niskiego, ciepłego głosu zdążyli się stęsknić, stąd w niedzielny wieczór widownia Filharmonii w Szczecinie była wypełniona w całości!

Kojarzony z King Crimson

Choć pierwszą solową płytę („Sail In My Boat”) wydał w 1969 roku, to przez długi czas kojarzony był głównie z występami w zespole King Crimson. Współpraca z tą grupą trwała krótko (niecały rok), ale w tym czasie Haskell użyczył swego wokalu w pięknym utworze „Cadense And Caskade” z płyty „In the Wake Of Poseidon” oraz wziął udział w nagraniach albumu „Lizard” (wydanego w 1970 roku). Jego solowa kariera przyspieszyła natomiast w... 2001 roku, kiedy nagrał balladę „How Beatifull You Are” oraz wydał bardzo doceniony album „Harry`s Bar”.

W styczniu nowa płyta

Kiedy artysta odwiedził Szczecin w 2008 roku zaśpiewał w Operze na Zamku na zaproszenie Rotary Club oraz wystąpił w Studio S1 Radia Szczecin, gdzie nagrał album live. Przez ostatnie lata był mniej aktywny twórczo, ale ta przerwa już się kończy. W styczniu 2020 roku ukaże się nowa płyta Haskella. To jeden z powodów jego przyjazdu do Szczecina, podczas niedzielnego koncertu przedpremierowo przedstawił część materiału. Na scenie artyście, który nie tylko śpiewał, ale też grał na gitarze akustycznej, towarzyszyli: Damian Kurasz – gitara, Michał Kapczuk - gitara basowa, Paweł Dobrowolski – perkusja oraz Paul Young – saksofon, a także filharmonicy szczecińscy pod dyrekcją Jacka Kity. To on dokonał orkiestracji utworów Haskella i zaaranżował zarówno te najnowsze jego piosenki, jak i przede wszystkim dobrze znane, starsze kompozycje.

Humor w każdej przerwie

Całe wydarzenie zapowiedział znany dziennikarz i prezenter radiowy, Roman Rogowiecki, który reprezentuje Gordona Haskella w Polsce od wielu lat. Powiedział m.in., że jest on artystą, który bardzo lubi żartować i na pewno będzie nas raczył swoim humorem. Tak też faktycznie było, Haskell prawie każdą przerwę między utworami wykorzystywał na zabawne dygresje. Mówił o tym jak próbował się nauczyć nazwy „Szczecin”, ale zdecydowanie lepiej udało mu się z przyswojeniem słów „nowa piosenka”...

Bardzo różnorodny wieczór

Jakie utwory zabrzmiały tego wieczoru? Gordon Haskell wybrał te z przeszłości, jak np. “All The Scheme Of Things”, “Freeway To Her Dreams”, “Al My Life” czy “All The Time In The World”, ale już w połowie występu zaśpiewał najbardziej oczekiwaną przez publiczność piosenkę „How Beatifull You Are”. W programie znalazły się również utwory ze wspomnianej nowej płyty – tytułowy “The Cat Who's Got The Cream”, „It’s Me And You And Us And Them (Is There Anyone There?)” czy “I`m Still Mad About You” w dynamicznej, big-bandowej wersji.

Był to różnorodny stylistycznie wieczór, ponieważ piosenki Haskella łączą elementy bluesa, jazzu, folku i muzyki country. W dodatku usłyszeliśmy też w jego wykonaniu znakomitą klasykę - “Nature Boy” Nat King Cole`a, “Sensitive Kind” J. J. Cale`a oraz utwór, który chyba zawsze śpiewa na swoich występach, czyli „Ain`t No Sunshine” Billa Withersa (ze świetnym gitarowym solem Kurasza). Artysta zaśpiewał jeszcze kilkakrotnie „Dziękuję”, m.in. do melodii swego największego przeboju. Był wyraźnie bardzo zadowolony z występu, a widzowie w zdecydowanej większości ten nastrój podzielali, czego dowodem były głośne i długie owacje na zakończenie.