Ten wrocławski zespół składa się z muzyków w większości już znanych z innych przedsięwzięć. Mamy tu więc trzech członków grupy Miloopa, wokalistkę Mikromusic - Natalię Grosiak czy Macieja Zakrzewskiego (odpowiedzialnego za sample) z nu-metalowego Milka. Chyba jednak właśnie pod nazwą Digit All Love udało im się stworzyć materiał artystycznie tak interesujący, że dotarł do większej liczby odbiorców. Debiutancka płyta tego składu według mnie jest jednym z najlepszych polskich albumów tego roku, a kto wie czy nie wypadałoby powiedzieć, europejskich ...
Muzycy Digit All Love zagrali dla Szczecinian w klubie „Delta”, który zapewnił im bardzo dobre warunki do stworzenia spektaklu łączącego muzykę z obrazem. Nagłośnienie było Na ekranie za sceną podczas trwania występu płynęły cały czas obrazy z różnych stron świata, przyrody, architektury (a nawet fragment pewnej wieczorynki) przygotowane przez jednego z członków grupy. Na pewno wzbogaciły one przekaz zespołu, ale same dźwięki były już na tyle frapujące, że często zapominałem o tych wizualnych efektach zagłębiając się coraz bardziej w MUZYKĘ.

To była podróż do wnętrza duszy, dźwięki tak piękne, że aż przejmujące... Prawdziwym „killerem” jest dla mnie utwór „Run Away”, który został zaprezentowany w środku koncertu. Szczególnej urody dodaje tej kompozycji kwartet smyczkowy. Należy tu podkreślić, że na swych koncertach Digit All Love nie posiłkuje się syntetycznymi substytutami żywych instrumentów, a mamy do czynienia z prawdziwymi gitarami, perkusją czy skrzypcami. Możliwość usłyszenia na żywo tego utworu w pełnym instrumentarium była więc bardzo cennym przeżyciem. Niezwykły głos Natalii, która pełniła rolę lidera zespołu, to jeden z głównych atutów tej formacji, a tego wieczoru mogliśmy się przekonać, że na żywo radzi sobie ona równie dobrze jak w studiu.

Jeśli chodzi o setlistę to muzycy zaprezentowali praktycznie cały materiał ze swego debiutu poczynając od „Skinflower”, który zabrzmiał zaraz po intro. Sięgnęli też jednak po niepublikowany dotąd materiał. Mógłby ktoś słusznie zapytać, co oni właściwie grają ? Przyznam, że nie wspomniałem dotąd o stylu jaki zespół reprezentuje, z tej prostej przyczyny, że wolałbym go nie nazywać. Co prawda najczęściej w recenzjach pojawia się określenie trip –hop, ale chyba nie do końca oddaje ono skalę możliwości Wrocławian. To muzyka przekraczająca schematy, granice i wymiary. Dajmy się jej ponieść bez spekulowania czy jest to taki styl czy inny. Chyba podobnie to odczuwają ci, którzy przyszli w sobotę do „Delty” bo owacje po ostatnim numerze trwały znacznie dłużej niż to zwykle bywa.

Foto: Klub Delta