Podzamcze kipi od wydarzeń. Kulturalnych, rozrywkowych, zapyta ktoś? Nie, jak na razie tylko od tych budowlanych.

Pij regionalnie, buduj genialnie

W kilku punktach na Starym – Nowym Mieście wre praca. W jednych bardziej gorączkowo, w innych mniej. Jest też miejsce, gdzie obok betoniarki, dumnie (lub nie) błyszczy pusta butelka po wódce, ale uwaga, uwaga, o regionalnej nazwie. Naprawdę, nie ma jak patriotyzm lokalny.

 

Krzykliwy róż, otwiera nam się nóż

W pierwszym punkcie, powiedzmy zlokalizowanym przy Rynku Siennym błyszczy we wrześniowym słońcu jak i w co niektórych roziskrzonych gniewem oczach krzykliwie różowa kamienica. Z drugiej strony prezentuje się już lepiej niespodziewanie obłożona klinkierem. Takie niespodzianki to tylko w Szczecinie. Obok niej znajduje się kolejna, a obok kolejnej trzecia nie ozdobiona jeszcze tynkiem. Co niektórzy zastanawiają się gorączkowo, jaki to kolorek tym razem zafundują nam budowlańcy. Natomiast we wnętrzu tejże kamienicy wre również praca. Przygotowywane są biura, a sympatyczna pani myje okna.

 

Na Kurzej Stopki nie uświadczysz szopki

Przy Nowym Rynku kolejne inwestycje. A tak przy okazji, czy wiedzieliście, że na Podzamczu są dwa rynki, szkoda tylko, że tak obstawione samochodami, że, aż ich nie widać. Ale jednak istnieją, tak przynajmniej zawiadamiają tablice z nazwami ulic. Na miejscu czeka nas niespodzianka, jedna z uliczek nazywa się „Kurza stopka”. Kto z was chciałby przy takiej mieszkać?! Tutaj także pracują, ale nie wszędzie. Bo inni wypili wódkę i już nie wrócili.

 

O czym Pan marzy, nie mam murarzy!

Trzeci punkt to starożytny trakt z budowlami pamiętającymi jeszcze niegdyś panujących nam Runowicza bądź Jurczyka (ach, cóż to były za czasy). Także tutaj ruszyło w końcu z kopyta, chociaż znowu muszę to powiedzieć - nie wszędzie. Usłyszałam nawet, jak zniecierpliwiony inwestor poganiał swojego kierownika budowy. Niesamowite, naprawdę, niesamowite. Polscy murarze wracajcie z Irlandii!

 

Niewczas wycięli nam las

I na koniec miła niespodzianka! Spotykamy na naszej drodze młodych studentów architektury z Łodzi. Pytamy ich o wrażenia. „Trudno powiedzieć, trzeba poczekać na efekt końcowy. Ale dobór kolorów dziwny, jakiś taki chaotyczny”. To akurat wszyscy szczecinianie wiedzą. Od poddanych Kropiwnickiego oczekiwaliśmy jakichś bardziej skomplikowanych analiz. Potem kolejna niespodzianka! Studenci z Łodzi przyjechali coś mierzyć! I to mierzyć naszą byłą dżunglę, która niepostrzeżenie (przez kilka lat) wyrosła nam nad Odrą, a potem została brutalnie wycięta. Taki dziki zwierz w niej grasował, że nawet odgrodzono ją siatką.

 

Jezioro obronimy, inwestora nie wpuścimy

Pytamy: „po co to mierzycie?” Jakoś inne pytania w tym momencie nie przychodziły nam do głowy. „Ktoś to kupił, a my to teraz musimy zinwentaryzować, czyli porobić rysunki techniczne, dokumentację. Potem wejdą archeologowie, a następnie pewnie zacznie się budowa”. „Pewnie” to słowo na p, którego nie używa się w Szczecinie. „Pewnie” też coś zbudują na miejscu grzybka.

Chociaż i tak zawyliśmy z radości. Dżungli nie ma, ale będzie cywilizacja. Lecz nagle nasze uśmiechy zamarły. Właściwie to płakać nam się chce. Co się stanie z naszym jeziorem o niesamowitej zielonej barwie?! To niemożliwe, że nie wpisano go do programu Natura 2000! Przecież w naszym zamkowym jeziorku panuje niepowtarzany mikroklimat z unikalną florą i fauną. Na pewno na jego wysuszenie nie zgodzą się ekolodzy. I chwała im za to!

 

Arkona nam kona!

Na koniec podchodzimy do pustego już hotelu Arkona i się zastanawiamy, dlaczego nasza ulubiona pani konserwator zabytków nie wpisała go na tą listę, gdzie już jest Kosmos – perełka szczecińskiego socrealizmu. Co za doborowe towarzystwo! Jaka szkoda, że zburzono już Odrę (a miała taką piękną mozaikę), a w kolejce stoi już Pleciuga. A jak zburzą nam Arkonę, to pojedziemy na osiedle Słoneczne i własną piersią będziemy go bronić. W międzyczasie obserwujemy, że w środku naszego hotelu rosną sobie kwiaty doniczkowe. Czyli ktoś tam jednak mieszka i pielęgnuje te roślinki! Może to jest właśnie ta przyczyna, że Arkona stoi pusta od roku i nie chcą jej burzyć. Bo kwiatkom trzeba przecież znaleźć nowy dom! Bo jak się tego nie załatwi, to przyjedzie TVN!