Misiak, Sojka I Grzyb czyli power trio “3 Jazz Soldiers”. Projekt, łączący w sobie nowatorstwo, siłę przekazu i perfekcję wykonania, dostarczając słuchaczom niebywałych wrażeń.
Kwadrans po godz. 21.00, sala koncertowa Free Blues Clubu wypełniona była po brzegi. Tłumnie przybyli przede wszystkim lokalni muzycy, co może z góry świadczyć o spodziewanym poziomie koncertu. Dodatkowo tego dnia właściciel salonu muzycznego „FAN” obchodził okrągłe urodziny, więc cała załoga sklepu świętowała. Zespół „3 Jazz Soldiers” to trójka wirtuozów, bardzo sprawnie poruszających się w klimatach jazzowych. Na pewno nie można zarzucić muzykom braku świeżości i ciekawych rozwiązań aranżacyjnych. Krzysztof Misiak to bardzo uniwersalny gitarzysta. Czuje się świetnie zarówno w klimatach jazzowych jak i w „mocniejszym uderzeniu”. Wystarczy wspomnieć, że współpracował z wieloma artystami polskiej sceny muzycznej m.in. z: Natalią Kukulską, Agnieszką Chylińską, Krystyną Prońko, Jankiem Borysewiczem, Mietkiem Jureckim, Markiem Napiórkowskim. Filip Sojka, niepodważalny autorytet w dziedzinie gry na gitarze basowej, dysponujący zarówno różnymi technikami gry jak i indywidualnym brzmieniem. Znany ze współpracy z takimi wykonawcami jak: Kayah, Justyna Steczkowska, Formacja Nieżywych Schabuff, Ryszard Rynkowski, Mietek Szcześniak, Leszek Możdżer, Ingrid, Goran Bregovic, John Lord, Steve Dorff czy Jose Torres. Trzeci z muzyków to niedawno goszczący na scenie FBC Grzesiek Grzyb. Niekwestionowany fenomen perkusji, współpracujący z takimi artystami jak: Edyta Górniak, Zbigniew Namysłowski, Zbigniew Hołdys, Wojciech Pilichowski czy Marek Raduli. Razem, cała trójka tworzy bardzo mocno zaawansowaną muzykę, opartą na klimatach jazzowych, jednak wzbogaconą o domieszki różnych innych stylów muzycznych. Koncert rozpoczęli utworem, który jednak powoli przeobraził się w popisy wirtuozerskich umiejętności poszczególnych muzyków. Grali własne kompozycje, m.in. drapieżnie brzmiący utwór Filipa Sojki pod intrygującym tytułem „Sen Wikarego” ale także standardy zaaranżowane wg własnej koncepcji. Jak przystało na ten styl muzyczny, kolejne utwory obfitowały w solowe partie poszczególnych instrumentalistów, nagradzane przez publiczność brawami. W kilku utworach zespół połączył jazzowe klimaty z hip-hopem, z pomocą wokalisty kryjącego się pod pseudonimem „Rock”. Po reakcjach publiczności widać było, że koncert „3 Jazz Soldiers”, to solidna dawka nietuzinkowej muzyki na najwyższym poziomie. Słuchacze nie wypuścili zespołu bez bisów. Na zakończenie koncertu, muzycy zagrali słynne „Little Wing” Jimiego Hendrixa. Po występie można było porozmawiać z członkami zespołu oraz zdobyć autografy.