Apelujemy do pani Komisarz Neelie Kroes o udzielenie pomocy stoczni i niedopuszczenie do jej upadłości – takie przesłanie znajduje się w liście – apelu, który Prezydium Rady Miasta wraz z prezydentem skieruje dziś do Komisarz ds. Konkurencji w Brukseli.

Wspólny apel
Prezydium Rady Miasta, reprezentowane przez Bazylego Barana, spotkało się dziś na specjalnym posiedzeniu, by wraz z prezydentem miasta wystosować wspólne stanowisko w sprawie stoczni. Jak powiedział zastępca prezydenta miasta Beniamin Chochulski, stanowisko jest wyrazem wspólnych dążeń, by odsunąć wizję upadłości stoczni. Pismo, które dotrze do Brukseli nie zawiera żadnych konkretnych propozycji ratowania stoczni. Jest raczej sentymentalno-emocjonalnym przekazem. Podkreśla funkcję stoczni jako ważnego dla regionu zakładu pracy i obawy szczecinian z związku z wizją upadłości stoczni.

 

Koniec czasu na plany

List powstał w przededniu podjęcia kluczowej decyzji (a tak naprawdę wyroku) w sprawie restrukturyzacji i prywatyzacji polskich stoczni. Już jutro mija termin dostarczenia do Komisji ds. Konkurencji  planów polskiego rządu i inwestorów (inwestor w Szczecinie to Mostostal Chojnice ze swoim norweskim partnerem). Jeśli plany te zostaną odrzucone, stocznie będą musiały zwrócić wielomilionową pomoc publiczną (którą notabene w większości stanowiły poręczenia kredytowe, a nie gotówka). Dla stoczni może oznaczać to tylko jedno – upadłość.

 

Pogłoski

Wśród dziennikarzy w Brukseli krąży pogłoska, że plany restrukturyzacji zostaną odrzucone. Radni  Szczecina wydają się odpierać myśli o negatywnej dla szczecińskiej stoczni decyzji. Liczymy na zrozumienie. Wierzę, w skuteczność działań naszego rządu – dodaje Chochulski.

 

Krzyk rozpaczy...

W świetle tej pogłoski, w świetle sytuacji ekonomicznej przedsiębiorstwa (ogromne straty na kontraktach ze względu na wzrost cen metali i spadek ceny dolara), w świetle lat zaniedbań (nieważne już której ekipy rządzącej i władz stoczni) apel wystosowany przez Prezydium Rady Miasta zdaje się być raczej krzykiem rozpaczy i bezradności, histerycznym wołaniem o pomoc. Czy skutecznym, dowiemy się, gdy Komisja ds. Konkurencji podejmie decyzję.