John Porter to muzyk, który w Polsce mieszka i zajmuje się muzyką już od ponad 30 lat. Głównie tworzył przez ten czas płyty solowe, ale od paru lat jest związany uczuciowo i artystycznie z Anitą Lipnicką. Ten mariaż zaowocował trzema albumami studyjnymi i kilkoma przebojami. Jak powiedział na wstępie Szczecin jest dla niego pechowy. Kilka koncertów Anity i Johna w naszym mieście nie doszło do skutku. Jednak tym razem występ potoczył się sprawnie Mimo wcześniejszych kłopotów z prądem.

          Piętnaście tysięcy sprzedanych egzemplarzy zapewniło ostatniej płycie duetu zatytułowanej „Goodbye”  status złotej płyty. Część jej nabywców pojawiła się 26 kwietnia w szczecińskiej Filharmonii by uczestniczyć w koncercie szczególnym. Przede wszystkim jego długość mogła zaskoczyć wielu fanów . Podczas dwóch godzin jego trwania  dwójka naszych bohaterów wspomagana  przez muzyków towarzyszących  wykonała chyba wszystko, co najlepsze ze swego repertuaru. Rozpoczęli od „Run For Your Love” czyli tak jak zaczyna się ich ostatni album. Jako czwarty zabrzmiał zaś  najbardziej znany z tej płyty numer„Old Time Radio"

          Kolejne utwory z “Goodbye” czyli „Good To See You” „How You Doin` Today” I “Runner Run” przemieszane zostały z starszymi numerami uatrakcyjnionymi o ciekawe, nowe elementy. Fragment „Paint It Black”Rolling Stonesów na przykład  poprzedził “Bones Of Love” . Praktycznie każdy kawałek został uprzednio skomentowany I omówiony. John praktycznie zdominował cały występ, przytaczając liczne anegdoty zaś Anita tłumaczyła głównie jego język polski na ten ogólnie używany. Dużo było aluzji do partnerskich związków, miłości, uczuciowych rozrachunków. Jednak tonacja tych wypowiedzi była z reguły pogodna i żartobliwa. Publiczność bardzo często kwitowała słowa Johna lub Anity wybuchami śmiechu.

              W warstwie dźwiękowej było momentami bardzo dynamicznie. Nawet ballady nabierały bardziej wyrazistego charakteru. Natomiast za sprawą  harmonijki, której używał w niektórych kompozycjach John pojawiał się klimat dyla nowski  Arek Krupa (skrzypce) zwany „Elvisem” niestety nie był zbyt dobrze słyszalny we wszystkich utworach, ale kiedy doszedł do głosu to było czego posłuchać. W ostatniej partii artyści zaprezentowali m.in. „Death Of Love” „Lover Turn Around” “Down By The Lake” dedykowany ojcu  Anity. Kiedy John  poznał wynik meczu Chelsea - Manchaster United chciał zwieńczyć występ jakąś smutną balladą, ale jednak na sam koniec zabrzmiał utwór “Flame” w bardzo ognistej wersji. Trzeba przyznać, że wszyscy instrumentaliści udowodnili wtedy , że naprawdę wiele potrafią.