Pandemia koronawirusa zdecydowanie przyspieszyła procesy cyfryzacji. Według szacunków ekspertów, w ciągu trzech lat z ulic polskich miast może zniknąć nawet co czwarta placówka bankowa. Ekonomiści nie są tym zaskoczeni: – Spodziewam się, że niebawem banki będą obsługiwać głównie przedsiębiorców i klientów kredytowych. Obecnie mało kto chodzi do banku, żeby zrobić przelew czy wypłacić pieniądze. Stajemy się coraz bardziej mobilni, a płatności kartą czy nawet telefonem nie są już niczym skomplikowanym – mówi Katarzyna Michalska, doradca gospodarczy. Z mapy Szczecina w tym roku zniknęło kilka placówek bankowych.

Bank Pekao przy ul. Bałuki, bank na placu Orła Białego, placówka banku PKO BP przy deptaku Bogusława czy ostatnio bank przy ul. Kazimierskiej na Gumieńcach. Do odwołania zawiesił działalność również Santander w al. Niepodległości. Placówki bankowe znikają z polskich miast, ponieważ utrzymanie siedzib i pracowników w czasie pandemii jest ogromnym kosztem, a coraz więcej osób korzysta z usług bankowości mobilnej. Jak wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego, tylko od lutego br. w całym kraju banki zlikwidowały ponad 700 placówek, a to nie koniec optymalizacji.

– Digitalizacja postępuje. Od pewnego czasu widzimy, że bankowość prowadzi zaawansowane prace, by ucyfrowić obsługę klientów. Potrzeba coraz mniej pracowników do obsługi klientów. Banki nie przestaną istnieć, będą nadal potrzebne seniorom czy przedsiębiorcom, ale osoby młode na pewno nie będą chodzić do placówek, jeżeli nie będą miały takiej konieczności – mówi prof. Jarosław Korpysa z Uniwersytetu Szczecińskiego. – Żeby wziąć kredyt hipoteczny, trzeba w tych czasach odwiedzić bank dwa razy: przy złożeniu wniosku i podpisaniu umowy, a jak ma się podpis kwalifikowany, to nawet wtedy nie trzeba. Dzisiaj wszystko można załatwić online i cyfryzacja banków jest nieunikniona. Nie może nas dziwić trend zamykania placówek i niestety zwalniania pracowników – zauważa prof. Korpysa.

„Znam ludzi, którzy nie mieli banknotu czy monety w dłoniach od tygodni”

Zamykanie placówek bankowych to duży problem dla osób, które chcą swoje sprawy finansowe załatwić w sposób tradycyjny. Kolejki w niektórych placówkach są ogromne, co szczególnie mocno irytuje klientów w czasie pandemii koronawirusa.

– Digitalizacja to jest proces, którego nie jesteśmy w stanie zatrzymać, wygodniej nam płacić przez urządzenia mobilne i komputery, niż udawać się do placówek bankowych, szukać miejsc parkingowych, czekać w kolejce. Spodziewam się, że w ciągu najbliższych dwóch lat banki przejdą podobną rewolucję do usług pocztowych. Listy pisane wyparte zostały przez maile, ale niektórzy wciąż je wysyłają. Jestem pewna, że część klientów zostanie przy tradycyjnych płatnościach, bo nie będą ufać bankom mobilnym – mówi doradca gospodarczy Katarzyna Michalska. – Brak placówek bankowych niesie ze sobą sporo problemów dla seniorów czy osób chcących wpłacić lub wypłacić gotówkę, ponieważ razem z placówkami zwykle znikają też bankomaty. Gospodarka zauważa, że gotówka staje się trochę przeżytkiem, znam ludzi, którzy nie mieli banknotu czy monety w dłoniach od tygodni, bo płacą kartą, telefonem, zegarkiem – dodaje.

Placówki bankowe nie informują o planach restrukturyzacyjnych. Wiadomo, że w całym sektorze zatrudnionych jest blisko 170 tysięcy osób. Głównie są to osoby zatrudnione na stanowiskach doradców klientów.