Pracownicy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie biorą udział w odławianiu śniętych ryb na wysokości Widuchowej. „Na ten moment nie ma zanieczyszczenia Odry” – poinformował jednocześnie portal wSzczecinie.pl rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Jak w takim razie wytłumaczyć tony śniętych ryb i martwe bobry, które masowo były wyławiane w województwie dolnośląskim i lubuskim?

 

Przypomnijmy, że pod koniec lipca Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu poinformował o 80-procentowym prawdopodobieństwu zanieczyszczenia Odry toksyczną substancją, mezytylenem.

Badania nie wykrywają toksyn, ale prawdopodobieństwo nadal jest

Teraz Główny Inspektorat Ochrony Środowiska informuje, że na całym odcinku Odry, w pięciu województwach, nie stwierdzono zanieczyszczenia. Pomimo tego, codziennie wyławiane są śnięte ryby, również w Zachodniopomorskiem. W pracach na wysokości Widuchowej zaangażowane są służby kryzysowe oraz pracownicy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie.

Rzecznik prasowy GIOŚ Maciej Karczyński z jednej strony informuje o braku obecności mezytylenu w najnowszych, wtorkowych próbkach wody, ale z drugiej podkreśla, że prawdopodobieństwo nadal jest.

– Tylko, żeby mieć 100-procentową pewność, nasze centralne laboratorium badawcze analizuje próbki pod kątem ostatecznego potwierdzenia – mówił w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl.

Wyniki analiz mają być znane pod koniec tego lub na początku przyszłego tygodnia. Dlaczego tak długo trzeba czekać?

– Też nam zależy, aby jak najszybciej podać wyniki. Kiedy policja wykonuje badania na zawartość alkoholu, to kierowca najpierw dmucha, a potem jedzie na badanie krwi. Tak samo jest tutaj. Jest stwierdzenie mogące świadczyć o obecności trującego środka, ale żeby mieć 100-procentową pewność, to muszą nam to potwierdzić specjaliści – mówi rzecznik GIOŚ. – Faktem jest śnięcie ryb. Proszę wziąć pod uwagę, że dzisiaj jest niższy stan wody, wysoka temperatura. To wszystko ma wpływ i tutaj mogło być coś małego, co zatruło ryby i spowodowało ich śnięcie.

Wszyscy czekają, niewiele wiadomo

Czy rzeczywiście coś małego mogłoby pokonać niemałą drogę (z dolnośląskiego do zachodniopomorskiego) i przy okazji zatruć kilka ton ryb?

– Na pewno nie ma w województwie zachodniopomorskiej jakiejś ilości, która byłaby alarmująca – próbuje uspokajać Maciej Karczyński. – Na odcinku całej Odry badania są w normie. Sprawdzamy również rzekę z powietrza, aby sprawdzić jej czystość, ewentualne zrzuty ścieków, lub skupiska śniętych ryb.

Na wyniki badań i analizy wody czeka również Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Szczecinie. – Nasi pracownicy na bieżąco monitorują sytuację na Odrze i biorą czynny udział w odławianiu śniętej ryby z rzeki – dodaje Agnieszka Witos-Watras z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie.

Obecnie w Zachodniopomorskiem śnięte ryby odławiane są na wysokości Widuchowej. Pierwsze sztuki zostały zauważone we wtorek popołudniu w okolicach Gozdowic. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Szczecinie nie jest jednak w stanie podać ilości wyłowionych ryb.

Marszałek oczekuje pilnej reakcji

– Oczekuję na pilną reakcję i rzetelne informowanie mieszkańców województwa o podjętych działaniach w celu ustalenia przyczyn katastrofy, ale przede wszystkim uniknięcia dalszych skażeń – apeluje marszałek Olgierd Geblewicz w piśmie do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie.

Marszałek województwa chce wiedzieć, jakie kroki zostały podjęte w celu zapobieżenia następstwom katastrofy ekologicznej na Odrze. Jednocześnie zwraca uwagę, że zagrożenie zostało nagłośnione przez media, a „państwowe instytucje i służby o nim nie informowały, mimo że śnięte ryby pojawiły się w Odrze już 26 lipca”.

„Oczekuję na pilną reakcję z Pana strony i rzetelne informowanie zarówno mieszkańców województwa, jak i Urzędu Marszałkowskiego Województwa Zachodniopomorskiego o podjętych działaniach w celu ustalenia przyczyn katastrofy, ale przede wszystkim uniknięcia dalszych skażeń” – apeluje marszałek Olgierd Geblewicz do dyrektora RZGW w Szczecinie.

Pismo podobnej treści zostało skierowane również do Zachodniopomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska Marka Chabiora.