To był pierwszy tegoroczny koncert z cyklu SoundLab w Filharmonii w Szczecinie. W Sali Złotej pojawił się muzyk niezwykle wszechstronny i ceniony – m.in. z powodu kompozycji stworzonych do filmów. 14 stycznia zagrał dla szczecińskich widzów m.in. utwory ze swej znakomitej płyty „What If”.

Grał już w Trafostacji

Naprawdę nazywa Volker Bertelmann, ale znany jest jako Hauschka. Szczecinianie mogli już go zobaczyć na żywo podczas występu w ramach otwarcia Trafostacji Sztuki w 2013 roku, jednak o tamtym wydarzeniu pewnie nie wszyscy zainteresowani się dowiedzieli. Tym razem było inaczej...

Hauschka zaczynał od hip-hopu w zespole God’s Favourite Dog, ale później zainteresował się bardziej grą na fortepianie. Zaczął zniekształcać jego brzmienie, zbliżając je do gitary basowej, a nawet perkusji. Efektem tych poszukiwań był album o wszystko mówiącym tytule „The Prepared Piano”. Artysta zajmował się też łączeniem muzyki elektronicznej i klasycznej instrumentacji, co było słyszalne np. na płycie „Foreign Landscapes”. Taki charakter ma także kompozycja „Materials”, która została wykonana w pierwszej części wydarzenia.

Zaskoczona publiczność

To utwór na orkiestrę smyczkową, perkusję oraz właśnie fortepian preparowany. Został napisany na zamówienie Folkwang Kammerorchester Essen. Bertelmannowi towarzyszyli szczecińscy filharmonicy, a na ekranie nad sceną można było zobaczyć wizualizacje stworzone przez Andreasa Hucka, i Rolanda Nebe. Część publiczności była trochę zaskoczona tym utworem gdyż oczekiwała bardziej eksperymentalnych sekwencji czyli tego, co znamy z ostatniej płyty Hauschki. Tymczasem artysta grał dość „delikatnie”, uzupełniając strumień dźwięków, który generowały skrzypce i inne instrumenty orkiestry.

Oskarowa nominacja

Za największy sukces Hauschki można uznać muzykę do filmu „Lion. Droga do domu” (skomponowaną wraz Dustinem O'Halloranem), adaptacji autobiograficznej książki Saroo Brierleya, która w 2016 roku była nominowana do Oscara w sześciu kategoriach, w tym właśnie za ścieżkę dźwiękową. Był za nią nominowany też do innych nagród i otrzymał mniej prestiżowe, ale też cenne, wyróżnienie australijskie – AACTA.Wczoraj co prawda nie wykonał tych utworów, ale i tak był to emocjonujący występ.

Rezonanse i zgrzyty

W drugiej części swego koncertu muzyk już w pełni skupił się na tym by wydobyć innowacyjne dźwięki z fortepianu, który miał do dyspozycji. Grał kompozycje z ubiegłorocznej płyty „What If”. Jeden z recenzentów pisał o tej płycie, że to co słyszymy przypomina „pętle dźwiękowe przypominają trochę przejazd pociągu tylko z turbodoładowaniem”. Faktycznie ta muzyka jest bardzo intensywna, zaskakująca, nieobliczalna... Hauschka oczywiście często wykorzystywał rezonans i współbrzmienia strun z różnymi przedmiotami. Uzyskiwał zgrzyty, sprzężenia... Dodatkowo ubarwił jeszcze te „płynne struktury”, towarzyszący mu w kilku fragmentach, Kai Angermann  (perkusja).

To był bardzo dobry początek roku, a 10 lutego w ramach SounLab w Filharmonii wystąpi kolejny wizjoner - francuski muzyk, Luke Vibert.