„Jeżeli przegracie wojnę, nie miejcie do mnie pretensji”. To jedna z najbardziej znanych kwestii, które słyszymy w tym filmie. „Generał” Bustera Keatona to klasyka kina niemego. Dzieło, które zna chyba każdy, kto interesuje się tą dziedziną kultury. Wczoraj można było zobaczyć wyjątkową projekcję tego słynnego obrazu w Filharmonii w Szczecinie.

Niemy klasyk oparty na faktach

„Generał” to film z 1926 roku, reżyserowany przez Bustera Keatona. Ten genialny komik zagrał w nim główną rolę, kreując postać, która dokonuje bohaterskiego czynu, odzyskując porwaną przez wroga lokomotywę o nazwie „Generał”. Scenariusz częściowo został oparty na faktach, tzn. na jednym z epizodów wojny secesyjnej - tzw. rajdzie Andrewsa (wydarzeniu z 1862 roku).

Główny bohater to Johnnie Gray, skromny maszynista. Kiedy nie zostaje przyjęty do wojska, traci względy wybranki serca, więc próbuje za wszelką cenę udowodnić swą odwagę. Tę właśnie przygodową opowieść postanowił zilustrować swoją muzyką Matan Porat - pianista pochodzący z Izraela, ale aktualnie mieszkający w Berlinie. Studiował u Emanuela Krasowskiego, Marii João Pires i Murraya Perahii, uzyskując tytuł magistra w prestiżowej Juilliard School.

Był grany w „starej” Filharmonii

Na różnorodny repertuar Porata składają się m.in. wszystkie sonaty i partity Bacha i Schuberta, Sonata Ivesa „Concorda” i Koncert Ligetiego. Jego debiutancka CD dla Mirare, „Wariacje na temat Scarlattiego”, została bardzo wysoko oceniona przez krytyków. Sam także komponuje. W 2014 roku jego „Madrygały” wykonane zostały w Szczecinie w „starej” Filharmonii, czyli w sali w budynku przy pl. Armii Krajowej 1. Solistą był wówczas jego rodak, Avi Avital.

Nieprzeciętne umiejętności

Wczorajsze wydarzenie, w sali kameralnej, było okazją do tego, by poznać nieprzeciętne umiejętności Porata, który z dużą inwencją zilustrował dźwiękami zarówno sceny batalistyczne w tym filmie (imitując huk wystrzałów, jazdę konnicy czy odgłosy przetaczania dział), jak też te humorystyczne czy romantyczne, a także bardziej podniosłe (zaimprowizował m.in. „Battle Hymn of the Republic”).

Wzmocnienie przekazu

Tak zróżnicowany nastrojowo program wzmocnił zdecydowanie przekaz wizualny. Cześć widzów, znająca dobrze treść filmu, skupiła się wręcz przede wszystkim na tym, by słuchać pianistycznych wariacji izraelskiego muzyka. Myślę, że Porat, który prezentuje też czasem na żywo własną ścieżkę dźwiękową do „Metropolis” Fritza Langa, mógłby wydać płytę z muzyką do „Generała”. W Polsce taki program zrealizował już Marcin Pukaluk.

Widzowie długim aplauzem skwitowali ostatnie akordy zagrane przez pianistę po planszy „The End”. Pewnie część z nich miała nadzieję, że artysta, sprowokowany takimi reakcjami, odwdzięczy się jakąś „dogrywką”. Jednak tym razem otrzymaliśmy tylko ukłony. Mam nadzieję, że Porat wróci jeszcze do Szczecina, by zagrać Bacha lub Scarlattiego...