Kiedyś, w czasach tak odległych, że dla dzisiejszej młodzieży w czasach prawie prehistorycznych, wigilia świętego Andrzeja oraz same imieniny świętego Andrzeja były okresem, kiedy wyobraźnia budziła się z letargu, a nadzieja była tak potężna, ze mogła czynić cuda. I te cuda podobno miewały miejsce. Kto z nas pamięta te stare, ludowe obrzędy, pogańskie wierzenia i zabobony? Kto chowa lusterko pod poduszkę, kto tak naprawdę potrafi zobaczyć coś w wosku, który zastygnie w miseczce z wodą? Poza nielicznymi wyjątkami, można teraz śmiało stwierdzić, że ludzie podchodzą do tego inaczej. Kobiety już nie czekają na księcia z bajki o imieniu, które trafiły szpileczką, nikt tez nie wystawia butów za drzwi. Komercja sprawia, że wolimy pójść do klubu i pobawić się przy odpowiadających nam dźwiękach.
Piątkowy wieczór, poza tym, że był piątkowym wieczorem, czyli czasem zabawy i clubbingu, to był czasem nasilonego clubbingu i nieco tłumniejszych zabaw. Jak na zamówienie, na ulicach pojawiły się znaczne grupy młodych ludzi (młodych nie tylko ciałem). Pod klubami i pubami ustawiały się kolejki, chętnych było więcej niż miejsc. Nie inaczej działo się na ulicy Podgórnej. Przed solidnymi drzwiami, za którymi zwykle otworem stoi Patio, wartował ochroniarz pilnujący porządku, a przede wszystkim liczby klubowiczów, dopiero, gdy ktoś opuścił klub, ktoś z oczekujących mógł wejść. W środku jak zawsze kontrola, czy ktoś zbyt młody nie próbuje szturmować klubu. Patio pełne ludzi, ciężkie, stalowe drzwi (jak od schronu) i od razu czujemy klimat gorącej imprezy, pełnej roztańczonych ciał, roześmianych twarzy. I wchodzimy do klubu. W tym momencie ogarnia chyba każdego fala takiego swoistego muzycznego uniesienia wywoływanego przez niosący się po labiryntowych korytarzach beat.

Przypomina się od razu okres świetności klubu, kiedy to tłumy nie tylko przy barze, ale w każdej loży i na parkiecie tworzyły swoistą atmosferę, która przyciągała kolejne osoby. Mimo, ze w tym roku nie było czuć klimatu andrzejkowego w Patio, świeczki znajdujące się na stolikach z pewnością nie służyły do wróżenia, to panował tam inny, całkiem potężnych duch – duch dobrej zabawy. Zabawę tę zapewniali bohaterowie wieczoru: Sebastian Sand i supportujący go kicikk oraz Michael Bull. Sebastian Sand jest postacią dobrze znaną fanom brzmień trance’owych, imprez z udziałem ATB i gwiazd Euphoric Records. Natomiast 23-latkowie ze Szczecina, kicikk i Michael Bull kojarzą się zapewnie niejednemu z radia ABC czy też ABCkru oraz organizowanie imprez z cyklu „Club Nights”. Nikogo więc nie powinno dziwić, że osoby doświadczone w didżejskim fachu grają na winylach, tworząc wokół swojego występu swoiste show, bawiąc się przy tym wszystkim równie dobrze, jak ich fani oraz osoby lubujące się w tych klimatach. Było gorąco, ciasno, tanecznie. I naprawdę dobrze. Do tego wszystkiego urodziny Michaela Bulla, zgrywające się z tematem imprezy, muzyki i nastrojów projekcje stworzone przez soczystykolor.com oraz prezenty dla pierwszej pięćdziesiątki klubowiczów.

Nowa polityka Patio może sprawi, ze ten klub znów będzie na językach sporej grupy ludzi. I ciekawe co sobie wywróżyli na Andrzejki…oby sukces.

Foto: Michael Bull